
W każdym razie obecnie stanęła monumentalna,
trzydzieści metrów długa, 6 m wysoka, dwustronna płaskorzeźba z brązu
przedstawiająca sylwetki tłumu osób zmarłych w wyniku represji bezpośrednio po 1917 roku i stalinowskich.
Kosztowała 600 mln rubli, znaczną
część tej sumy wpłacili mer Moskwy Sobianin i marszałek Dumy Wiaczesław
Wołodin.

Putin złożył na pomniku bukiet
czerwonych róż, po czym przypomniał:
Represje nie oszczędziły ludzi
utalentowanych, ani oddanych ojczyźnie – każdy mógł usłyszeć wymyślone i
absurdalne oskarżenia. Miliony rzekomych wrogów ludu rozstrzelano bądź,
okaleczono, trzymano w więzieniach i zesłano do gułagów. Tej przeszłości nie można
wykreślić z narodowej pamięci, ani usprawiedliwiać wyższym dobrem kraju. Żadnych usprawiedliwień
być nie może. Do Natalii Sołżenicynowej zwrócił się słowami -- wiedzieć,
pamiętać, osądzić.
Oprócz Putina przemawiał patriarcha Cyryl:
Przychodząc tutaj, aby wspominać tragiczne
wydarzenia ludzie nie powinni czuć żalu
i rozpaczy, ale zastanawiać się jaki kraj przekażą swoim potomkom.
Przemawiał też przedstawiciel Fundacji
Pamięci Ofiar Represji -- Władimir Łukin,
którego cała rodzina zginęła w wyniku
rewolucji i represji. Ideologię bolszewicką określił jako tragiczne pomyłki, oszustwa i utopijne
fantazje.
Gazety opozycyjne
odnotowały w mowie prezydenta brak odniesień do Stalina oraz opublikowały wspomnienia represjonowanych, niepełnoletnich
wrogów ludu. Niezawodny reporter Kommersanta, Andrej Kolesnikow odnotował
rozmowę dwóch mocno starszych panów na wózkach: --I co, uściskałbyś synów tych naszych katów? –No, synów nie, ale
wnukom był darował . Cytowani przez
opozycję internauci przypomnieli, że
niedawno w poczcie władców Rosji uczczono pomnikiem
Stalina, o Leninie nie mówiąc, a co
bardziej cyniczni, znacznie przesadzając, podsumowali: mam wrażenie, jakby Goebbels odsłaniał pomnik ofiar Holocaustu.
Komentarze
Prześlij komentarz