Przejdź do głównej zawartości

Chińczycy w rewolucji październikowej i nie tylko




Legion chiński
Kommersant z okazji  stulecia  rewolucji przypomniał wydrukowany w maju 2017 r., w  Ogonioku,  artykuł Olega Smirnowa Chińskie bagnety w rosyjskiej rewolucji na temat roli Chińczyków w  rewolucji październikowej (odsyłacz do tekstu rosyjskiego  w poprzednim poście Kto dla bolszewików wywalczył zwycięstwo). Wzmianki na temat zasług Chińczyków dla zwycięstwa rewolucji przewijały się u nas – pisał o tym Witia Suworow, wspominała w pamiętnikach Gippius, mignęli nam  w Cichym Donie – jednak nawet specjaliści od spraw Rosji wiedzą na ten temat niewiele.
Skąd się wzięli  w takiej masie Chińczycy w Rosji, jak i dlaczego wspomagali bolszewików oraz  jak z Rosji (i jej historii)  zniknęli bez śladu?
W Rosji byli już przed rewolucją. Pierwsza fala Chińczyków ruszyła na Syberię i Daleki Wschód już pod koniec XIX i na początku XX wieku, nieliczni dotarli dalej. W Piotrogrodzie przed I wojną światową szacowano ich liczbę na 3-8 tys., kilka tysięcy było w Moskwie, głównie gastarbeiterzy, ale też handlarze narkotykami, przekupnie na targowiskach. W 1917 r. na terenie Rosji bytowało już pół miliona, w tym liczni wojskowi, przy czym wraz z przedłużaniem się wojny ta  liczba stale wzrastała. Znajdowali pracę w pasie przyfrontowym oraz w opuszczonych przez mężczyzn gospodarstwach. Rząd Tymczasowy planował ich wysiedlenie, bolszewicy jednak już w 1917 r. dostrzegli w nich narzędzie walki rewolucyjnej.
Defilada oddziału cudzoziemców  na Kremlu
Władimir Boncz-Brujewicz odpowiedzialny za ochronę Lenina do  osobistej ochrony Lenina i wodzów rewolucji  w 1917 r. powołuje   oddział biegłych w sztukach walki Chińczyków, w lutym 1918 r. Lenin w Piotrogrodzie organizuje  legion cudzoziemski dla ochrony rządu. I tu przeważają Chińczycy. Widać ich potem na pogrzebie szefa Czeka Piotrogrodu Mojseja Urickiego, chronią Smolny, uczestniczą w stłumieniu buntu mieńszewików. Gippius w swoich pamiętnikach opisuje dokonywane przez Chińczyków w Piotrogrodzie  masowe egzekucje, handel ludzkim mięsem, bestialstwo. Zachwycony ich działaniem Trocki w grudniu 1918 r. wzywa Lenina do włączenia do walki z kontrrewolucją najemników chińskich, których można przecież  opłacić złotem, oczywiście zrabowanym przez bolszewików. Dyscyplina i podporządkowanie się dowódcy grupy sprzyjały wykonywaniu zadań zleconych przez bolszewików.
Rysunek z działań  Chińczyków
Po uzyskaniu wsparcia Lenina Trocki z Chińczyków tworzy CzONy czyli zespoły  do zadań specjalnych, Część z nich zajmowała się rekwirowaniem żywności na wsiach, część walczyła przy boku bolszewików pod Archangielskiem, Władykaukazem, w Permie, pod Woroneżem, na Uralu i na wielu innych frontach.. Trudno precyzyjnie ustalić ich liczbę, ale mówi się o ponad 20 oddziałach różnej liczebności, w sumie szacuje się, że ponad 100 tys. Chińczyków walczyło w     Armii Czerwonej. Szczególnym okrucieństwem wykazali się oni na południowo-zachodniej Ukrainie. CzONy zaprosił tam Iona Emmanuelowicz Jakir do rekwirowania żywności i  pacyfikacji ukraińskich wsi. Chińczycy mordowali  ludność cywilną  ze szczególną bezwzględnością,   na Ukrainie pozbawili życia  mieszkańców dziesiątków wiosek, paląc je i  nie zostawiając nikogo żywego.  Docenił to   Trocki tworząc CzONy w wielu rejonach Rosji i zlecając im podobne zadania.
 Dlaczego jednak władza radziecka zrobiła wszystko, by wykreślić istotny  wkład Chińczyków w zwycięstwo rewolucji, a oni sami jak kamfora zniknęli z Rosji?  Po przejęciu władzy przez bolszewików było ich nadal grubo  ponad pół miliona,  szczególnie wielu w Moskwie i Petersburgu. Inteligencja chińska pracowała na uczelniach, licznie  reprezentowani byli w organach bezpieczeństwa, w partii i wojsku. W okresie NEP zajmowali się drobnym handlem, prowadzili warsztaty, sprzedawali  chińskie specyfiki prozdrowotne  i narkotyki.  Na początku lat 30-tych nie tylko  nie było już ich w  całej Rosji, ale wraz z nimi wykreślono  wszystkie wzmianki na ich temat.
Po śmierci Lenina Stalin wykazał brak zaufania do towarzyszy z Chin.  Sprawą zajmowało się OGPU Heinricha Jagody, a  kierował akcją  --  Karl Wiktorowicz Pauker, tenże Pauker, który osobiście nadzorował rozstrzelanie Kamieniewa i Zinowiewa. Sprawę potraktowano warstwowo. Najzdolniejszych Chińczyków dodatkowo  przeszkolono do roli najemników i wysłano do wspomagania   rewolucji  w Chinach. Sympatyków Kuomintangu po prostu aresztowano w pierwszej kolejności i ślad po nich zaginął.  Następnie znikły  osoby zajmujące jakieś stanowiska w wojsku, partii, a potem – inteligencja i urzędnicy.  Po cichu znikali  pozostali  Chińczycy, bez rozgłosu ich aresztowano,   pakowano  do wagonów i skład za składem dojeżdżał do Chin. I tak powoli zniknęli wszyscy  Chińczycy z całej Rosji, nawet ci z Syberii i Dalekiego Wschodu. O całej akcji nikt nie pisnął słowa.
 A co z Paukerem?  Raz dostał publicznie od Stalina po facjacie, potem order Czerwonej Gwiazdy, a na koniec (w czerwcu 1937)  rozstrzelano go, podobnie zresztą jak Jagodę. Zgodnie z piosenką Wysockiego „jasnowidcew i oczewidcew po wsie wieka zżigali ludi na kostrach” (jasnowidzów i świadków zawsze palono na stosach). Świadków zamordowano, papiery spalono. I kto dziś wie o roli Chińczyków w rewolucji?
Cóż, moich rodziców dekadę później  podobnie załadowano i wywieziono w dal siną w bydlęcych wagonach…
Czemu więc Kommiersant przypomina sprawę?  Trochę pewnie dla usuwania "białych plam" w historii, trochę dla pokazania realiów rewolucji, trochę dla obrony Rosjan (najgorsze bestialstwa to nie my), trochę do "dokopania" komunistom przed wyborami

         










                                     

Komentarze

  1. Tak czy siak rewolucję przeprowadzili źydzi rękoma chińczyków za pieniądze z wallstreet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się właśnie nazywa internacjonalizm.

      Usuń

Prześlij komentarz