Ostatnio Departament Stanów
Zjednoczonych oskarżył Rosję o
przemycanie do Libii przez Maltę

Normalną praktyką światową jest, że rządy wynajmują za
granicą mennicę, która im drukuje zamówione banknoty lub że swoje złoto
przechowują w bankach innych krajów. I
tak rząd w
Trypolisie zamówił druk pieniędzy w angielskiej firmie De La Rue, a w Tobruku w rosyjskiej – Goznak. Obie firmy
cieszą się dobrą sławą i drukują
banknoty dla wielu państw świata. Goznak m.in. dla Syrii, Wenezueli i Jemenu.
Banknoty drukowane i w Anglii i w Rosji są
jak najbardziej legalne i ważne w całej Libii.
Goznak za wydrukowanie 1 tys. banknotów średnio sobie liczy od 50 do 180
euro, tak , że zamówienie Haftara szacuje się na ok. $2,5 mln. Druk pieniędzy, to nie tylko kwestia handlowa,
ale -- jak dowodzą ostatnie lata –
niekiedy także silny środek nacisku bądź wsparcia
politycznego i wojskowego. Banki angielskie niedawno „aresztowały” wenezuelskie złoto złożone w
nich jako depozyt i właśnie De La Rue zadecydowała o ostatecznej klęsce
Kadafiego.
W 2011 r. wydrukowane na zlecenie Kadafiego libijskie dinary firma ta
najpierw „aresztowała” a potem przekazała przeciwnikom dyktatora, co
zadecydowało o jego upadku i trwającej do dziś wojnie domowej, która
dokumentnie zniszczyła kraj i zabiła tysiące ludzi. Obecnie polityka USA i
Rosji są przeciwstawne. USA dąży do
stabilizacji sytuacji w regionie, Rosja wspiera zbrojnie Haftara i oczywiście
rada jest z szansy na destabilizację Europy. W latach 2016-19 Rosja
przekazała Haftarowi 843 ton dinarów wydrukowanych w Goznaku, których wartość
szacuje się na $9,5 mld. Wg agencji Reuters, tylko w okresie 2019-20 w 4
transzach przekazała do Tobruku 4,5 mld dinarów, co szacuje się na ok. $3mld. Teoretycznie
nie odwołano koncesji dla Goznaku z 2015 r. i Rosja drukuje pieniądze zgodnie z
tamtymi umowami, praktycznie może dowolnie finansować i najprawdopodobniej finansuje,
wojsko Haftara, w tym ostatnie ataki na Trypolis, co oczywiście jest sprzeczne
z deklarowaną neutralnością i dążeniem do pokoju. Brak ostatniej transzy forsy z Rosji mógł wpłynąć na ostatnie nieudane walki o Trypolis. Malta ma zamiar zarekwirowane banknoty
przekazać rządowi Saradża. Ponad miliard dolarów to sporo pieniędzy..
Toczy
się też druga, nieoficjalna, wojna – z
UE. Wyraźnie wyodrębniły się i rozwinęły
w 2020 r. dwa kierunki potoków uchodźców szturmujących Europę -- Afganistan,
Syria, Turcja oraz Libia, Bangladesz, Algieria.
W obu gra zasadniczą rolę i chce
je kontrolować Rosja i pośrednio – Turcja.
Bombardując kolejne miasta Idlibu w Syrii i Trypolis w Libii Rosjanie chcą zmusić setki tysięcy ludzi do
ucieczki. Prowadzi to do klinczu
wartości w UE. Deklaruje się pomoc
ludziom, których domy są niszczone przez rosyjskie drony, a równocześnie nawet
lewicowe rządy konstatują, że nie są w stanie przyjąć dalszych uciekinierów.
Jeżeli Rosji udałoby się zająć z Asadem Idlib, a z Haftarem Trypolis – mowa
byłaby o milionach. Każda
udana i nagłośniona akcja ucieczki z Syrii czy Libii oznacza tysiące dalszych
chętnych do raju czyli spokoju europejskiego. Z Libii najbliżej do Malty i Włoch, więc stały się one jakby przedmurzem Europy.
Każda nieudana próba to z kolei śmierć i gehenna
uchodźców.
Ostatnia akcja (z połowy
kwietnia) nagłośniona przez media światowe, stanowi dobry przykład tych sprzeczności. Czytając raporty licznych organizacji ds.
migracji, praw człowieka, ratownictwa morskiego itp. nie ma wątpliwości, że
kraje Unii nie respektują własnego prawa
i wartości. Haftar, wspomagany przez Rosję dronami, w pierwszej połowie kwietnia bombardował na tyle skutecznie Trypolis, że
ucieczka z miasta była dla mieszkańców ratunkiem. Tym ludziom rzeczywiście
groziła śmierć. Trzem przepełnionym
łodziom udało się dotrzeć w pobliże
strefy przybrzeżnej Malty i zgodnie z prawem morskim i międzynarodowym powinno się nimi zająć SAR (ratownictwo
morskie) tego kraju. O ich trudnej
sytuacji centrali europejskiej i służbom Malty/Włoch 2 dni wcześniej doniosły europejskie samoloty Frontex
patrolujące teren graniczny Unii. Władze krajów UE raport olały, a gdy łodzie
dotarły w pobliże Malty przywitał je okręt wojenny, który kazał wracać do
Libii, bowiem władze Malty powołując się na
COVID nie pozwoliły na lądowanie. Ludzie skakali do wody odmawiając powrotu,
nawet nie umiejąc pływać (10 utonęło) W efekcie
jedną łódź zawrócono do Trypolisu (kolejne 12 trupów),
resztę uratowały statki prywatne. Już 11 kwietnia 2020 r. władze Malty, powołując się na pandemię, odmówiły przyjmowania uchodźców, w tym ratowanych przez statki organizacji non-profit i konsekwentnie trzymają się tej linii. Uratowani uciekinierzy z niewielkim wyjątkiem (27 kobiet z dziećmi) zostali więc zakwaterowani w wynajętych statkach wycieczkowych, skąd mają być "sprawiedliwie redystrybuowani" wśród krajów unijnych, przy czym (wg raportów organizacji społecznych) na szczeblu unijnym "urzędnicy prześcigają się w nieuczciwości i oportunizmie", czyli nikt nie chce wysyłać sygnału "witajcie". Malta zawarła umowy z rządem Saradża, w ramach których zobowiązał się on zawracać uciekających już w strefie przybrzeżnej Libii. Nie lepiej jest w innych krajach – w połowie
kwietnia Grecy wysłali statkami 450 osób z Lesbos do Turcji z nakazem
deportacji, zawieszono udzielanie azylu.
Komentarze
Prześlij komentarz