Jak powszechnie wiadomo, 29 maja
w Norylsku w kombinacie wytopu metali
ciężkich Nornikiel
![]() |
zaolejone rzeki |
nastąpiło „rozszczelnienie zbiornika” i 21 tys. ton disla,
czyli oleju napędowego, którego każda kropla jest trucizną, wylało się na glebę i przez rzeczki Dałdykan i Ambarnaja zaczęło płynąć w kierunku
jeziora Pjasino i Morza Karskiego. Na
katastrofę nie zareagowała dyrekcja kombinatu, ani też MCzS (ministerstwo ds.
nadzwyczajnych i zagrożeń), alarm podniósł na własną odpowiedzialność
niezależny ekolog niejaki Alieksiej Kniżnikow
wrzucając informację do sieci społecznościowej i wzywając na pomoc
ratownictwo morskie. Do rządu i oficjalnych mediów sprawa dotarła dopiero 3
czerwca.
![]() |
Rzeka Ambarnaja |
Co było przyczyną awarii?
Oficjalnie, a jakże – ocieplenie klimatu. Wieczna zmarzlina stopniała, grunt
się przesunął i fundamenty zbiornika osiadły. I być może to nawet prawda,
jednak nieoficjalnie wskazuje się na inne czynniki. Kombinat pamięta czasy
Stalina i Breżniewa, a zbiorniki
powstawały w latach 70-tych i na początku 80-tych XX w., na środkach
antykorozyjnych wówczas oszczędzano, więc żelazo przez te lata przerdzewiało i dno zbiornika odpadło.
![]() |
Ambarnaja z bliska |
Kontrole wykazywały zagrożenia, po czym deklarowano naprawę usterek i na tym się
kończyło. Ponieważ na początku czerwca
obchodzimy międzynarodowy dzień ekologa Putin zawezwał przed swe oblicze (oczywiście w
trybie zdalnym) Władysława Potanina,
właściciela Norylskiego Niklu, Jewgienija Ziniczewa (ministra MCzS), Aleksandra Ussa, gubernatora Krasnojarskiego
Kraju, osoby odpowiedzialne za ochronę środowiska i przedstawicieli ekologów z
całego kraju. Prezydent obsztorcował Potanina za zaniedbania, na co ten
zobowiązał się zapłacić „ile będzie trzeba”, co najmniej 10 mld rubli, z kasy kombinatu, w tym
wszystkie kary i to „nie biorąc grosza z
budżetu”. Wszyscy rozmówcy prezydenta zapewniali, że wyciek zlokalizowano
i rozpoczęto likwidację strat, komisja
zbada przyczyny awarii, winni zostaną ukarani, są trudności, ale do pokonania
itd. Owszem powołano komisję badającą
przyczyny katastrofy, ale na jej czele stoi były pracownik kombinatu Potanina, aresztowano też jakiegoś inżyniera. Sam Potanin obiecał
zastosowanie najnowszych technologii przy likwidacji szkód, "niezależnie od kosztów". Putin pogroził mu palcem ("Gdybyście kontrolowali stan zbiorników, nie byłoby problemu, a poza tym rząd dowiedział się o katastrofie z sieci społecznościowych"), po czym zaproszeni przez prezydenta ekolodzy
przeszli do problemów lokalnych – gdzieś
kotom w schronisku grozi głód z powodu pandemii, ktoś chce ratować amurskie tygrysy i czule
wspominał uratowanego tygryska Żorika (maskotka sportu judo), inny martwi się o lwy na Krymie, ktoś
zorganizował zbieranie śmieci w rzekach,
inny – lansuje ideę segregacji śmieci itp. A wszystkim tym ideom patronuje łaskawie Putin.
![]() |
W Norniklu |
Tak przy okazji opozycyjne
gazety przypominają, że Norylsk należy
do najbardziej zanieczyszczonych miejsc w Rosji i na globie. Wybudowano te zakłady jeszcze za Stalina,
technologie są z czasów ZSRR. W XXI wieku dobudowano raptem 4 budynki. Z trujących odpadów zrobiono kostkę wyrzuconą
na ulice przeciw gołoledzi, oddycha się dwutlenkiem siarki, śnieg ma czarny
kolor, deszcze są kwaśne, awarie codziennością i ziemia jest skażona.
Stosowane po majowym wycieku oleju zagrody bonowe mające ograniczyć skażony
teren i wodę nie zdają egzaminu -- woda za nimi nie spełnia żadnych norm czystości. Zebrano dotąd 200 ton oleju (z 21 tys.) i choć
pracuje 500 ludzi skutki są umiarkowane. Zresztą najpierw należałoby zbudować drogi do wywozu tego świństwa, bo palenie na miejscu jest równie szkodliwe.
![]() |
Skażona ziemia w Norylsku |
Może chociaż ze schroniskiem dla 200 głodujących z powodu Covid 19 kotów w republice Komi uda się lepiej.
Natomiast za swój sukces ekolodzy uznali Szies. Jak pisaliśmy w paru postach rok temu, Moskwa wymyśliła, że tysiące ton śmieci powiezie ze stolicy na nowe wysypisko i przetwórnię odpadów pod Archangielsk, czemu czynnie sprzeciwiali się ekolodzy z całego kraju. Nic to nie dawało aż teraz, 2 czerwca 2020, p.o. gubernatora Obwodu Archangielskiego
Natomiast za swój sukces ekolodzy uznali Szies. Jak pisaliśmy w paru postach rok temu, Moskwa wymyśliła, że tysiące ton śmieci powiezie ze stolicy na nowe wysypisko i przetwórnię odpadów pod Archangielsk, czemu czynnie sprzeciwiali się ekolodzy z całego kraju. Nic to nie dawało aż teraz, 2 czerwca 2020, p.o. gubernatora Obwodu Archangielskiego
![]() |
Budowę wysypiska Szies do jesieni wstrzymano |
Aleksandr
Cybulski zarządził, że budowa wysypiska straciła charakter priorytetowy i prace
przerwano. Ekolodzy ogłosili wiktorię,
choć pewnie nieco przedwcześnie. Władzom raczej chodzi o najbliższe lokalne wybory i głosowanie nad
konstytucją: Nornikiel zniszczył ogromne
obszary, zeszłoroczne pożary – tysiące kilometrów tajgi, a i w tym roku nie
musi być lepiej z ogniem. W tej sytuacji Szies, który mobilizował kolejne grupy ludzi i akcje
protestu ekologów w całym kraju, stał się rodzajem hasła, no i sporo rząd kosztował, bo
tak blokowano dojazdy, że przy budowie trzeba było korzystać z
helikopterów.
Komentarze
Prześlij komentarz