
A obietnice? Podobne jak wszędzie. Poroszenko ma podnieść płace i emerytury, zwłaszcza nauczycieli, rozwijać kulturę. Zełenski – podnieść prestiż i płace lekarzy i nauczycieli, wprowadzić tanie kredyty, podnieść pensje wojskowych do standardu NATO. Niestety, żaden kandydat nie tłumaczy jak te cele zrealizuje. Kandydaci różnią się stosunkiem do języka narodowego – Zełenski nie chce dalszych ograniczeń w życiu publicznym języka rosyjskiego, gdy priorytetem Poroszenki jest dalsze utwierdzenie ukraińskiego i nauczanie angielskiego. Poroszenko obiecał zatrudnić młodych, zdolnych i zdystansować się do oligarchów. Zelenski ustalił swoją drużynę – postawił na urzędników drugiego szeregu i naukowców, głównie prawników. Więcej kompromatów jest oczywiście na Poroszenkę -- podkupywanie głosów, afery korupcyjne jego ludzi. Zełenskiemu zarzuca się zależność od Igora Kołomojskiego, m. in. zażądał ukarania sędziów, którzy znacjonalizowali bank Kołomojskiego. Służba bezpieczeństwa rozpoczęła analizę zarzutów o finansowanie kampanii prezydenckiej Zełenskiego przez służby rosyjskie, o czym piszemy w poprzednim poście. Podsumowując, możemy stwierdzić, że Zełeński wyraźnie łagodzi radykalnie antyrosyjski kurs proponowany przez Poroszenkę i mniej się pali do związku Ukrainy z UE czy NATO. Wyzwaniem dla niego będzie rosyjska deklaracja o zmniejszeniu od 1 lipca dostaw oleju napędowego i benzyny do Ukrainy. Już w 2017 r. paliwa z Rosji stanowiły 39%, a od tego czasu nastąpił jeszcze wzrost ich udziału. Pod koniec października b.r. na Ukrainie odbędą się wybory parlamentarne i nie wiadomo jaką pozycję uzyska w nich partia Sługa Narodu Zełenskiego. Rosja ma narzędzia wpływu na postawę nowego prezydenta. Putin zaczął od przyspieszonego trybu (3 m-ce) nadawania obywatelstwa rosyjskiego mieszkańcom niektórych obwodów Donecka i Ługańska, co w Radzie Bezpieczeństwa ONZ oprotestował jeszcze urzędujący Poroszenko.
Komentarze
Prześlij komentarz