![]() |
Wielki Turan w 2050 roku. Cholernie ambitna ta mapa... |
Od paru miesięcy media publikują nagłaśnianą przez Erdogana
wizję „Wielkiego Turanu”, czyli Imperium Osmańskiego. Ma to być związek państw
łączący (na początek) Kazachów, Kirgizów, Uzbeków, Turkmenów i
Azerów. Dziś (17.02.2022) rosyjska
rządowa agencja RIANovosti podała, że gazeta turecka Karar zaliczyła aż 10 regionów rosyjskich do ”autonomicznych republik
tureckich pozbawionych [przez Rosję] niepodległości”. Oznajmiono „z 250 mln Turków tylko jedna
trzecia żyje w Turcji”. Za państwa tureckie uznano Azerbejdżan, Kazachstan, Uzbekistan,
Kirgizję, Turkmenię i Płn. Cypr. Jakby tego było mało również region zamieszkały przez Ujgurów w
Chinach. Wyróżniono też autonomiczne republiki tureckie, w tym 10 należących do
Rosji: Tatarstan, Baszkiria, Czuwaszja, Tuwa, Jakucja(!), Ałtaj, Kabardino-Bałkaria, Dagestan, Chakasja
i Karaczejewo-Czerkiesja. Idea głosząca, że wprawdzie to dwa państwa, ale jeden
naród, podkreślająca bliskość Turcji i Azerbejdżanu, przebłyskiwała w czasie
wojny Armenii z Azerbejdżanem, wzmacniana przez skuteczność tureckich dronów
Bayraktar.
Nota bene, drony te okazały się lepsze w Libii od sprzętu rosyjskiego, ma je też produkować wspólnie z Turcją Ukraina. Kto jest z kim przeciw komu powoli będzie trudno się rozeznać. Turcja wspiera Ukrainę przeciw Rosji i przyznaje Ukrainie Krym, również dogaduje się z Japonią ze względu na wyspy kurylskie, należy do NATO, pobiera haracz od Europy za powstrzymywanie imigrantów i od Chin za neutralność wobec prześladowań Ujgurów. Z Rosją stosunki są przyjazne, co nie przeszkadza deklarować pretensji do części jej terytorium. Andrej Krasow, zastępca komitetu ds. obrony przy rosyjskiej dumie państwowej podsumował te ambicje „wskrzeszenie imperium osmańskiego to idea obecnych władz Turcji. Wszystkie wojny przeciw naszemu krajowi kończyły się w stolicy pokonanego wroga(*). Jeśli chcą sprawdzić niech spróbują” . Brzmi to dumnie i rzeczywiście na razie oba kraje łączy sporo interesów, ale wszystko się szybko zmienia a wojny Rosji z Turcją stanowią znaczny rozdział w historii obu państw.
Wojna na Ukrainie ujawniła jak Turcja dba o swoje interesy. Erdogan, którego Zełenski (ku oburzeniu Rosji) udekorował orderem Jarosława Mądrego, nadal współpracuje z Ukrainą i dostarcza jej broń. Równocześnie Erdogan nie przyłączył się do się do sankcji przeciw Rosji (choć Turcja jest członkiem NATO), ba czerpie korzyści z legalnych i nielegalnych transakcji związanych z pośrednictwa między Zachodem i Rosją. Siedem milionów Rosjan już wykupiło wczasy w kurortach tureckich, z kolei specjaliści wszelacy zagrożeni w Rosji mobilizacją, coraz częściej pryskają do Turcji. Wspierany przez Erdogana Azejberdżan znów zajmuje Górski Karabach nie przejmując się niedawną obecnością rosyjskich sił pokojowych. Na początku roku ambasador Japonii w Ankarze chwalił się strategicznym sojuszem z Turcją wskazując na sporne dziedzictwo postradzieckie. Z Pakistanem trwają rozmowy o szansach pozyskania przez Turcję broni jądrowej. Tak więc Turcja czerpie korzyści z konfliktów wszelakich i czeka na osłabienie stron walczących, licząc że zyska niezależnie od tego kto wygra wojnę i kto zyska na sporach.
(*) Ech, ta wybiórcza pamięć... Wojna krymska, rosyjsko-japońska 1903-4, I światowa, polsko-bolszewicka 1920 r.
Komentarze
Prześlij komentarz