![]() |
Andrej Konstatninow |
Nie, żeby Konstantinow namawiał do rzucenia przez Rosję atomówki na Kijów, czy Lwów, ale wyraźnie sugeruje, że inne kraje tą drogą uzyskiwały wojskowe zwycięstwo. Bombardowanie miast i mordowanie kobiet, starców, dzieci osłabia morale walczących żołnierzy, dodajmy, zwłaszcza gdy wrogowie nie są w stanie w odwecie zniszczyć naszych domów.
Konstantinow bardzo krytycznie patrzy na Zachód. Jego zdaniem, dusi się on od tłuszczu, luksusu i dobrobytu. Młodzi Europejczycy nie zetknęli się z brakiem energii, zimnem, jedzeniem margaryny zamiast masła czy biedą. Już dzisiaj w Niemczech zaleca się ograniczenie wody. Produkcja zależy w znacznym stopniu od gazu, a ten ma Rosja, jego ceny niebotycznie rosną w wyniku wojny, Europy nie stać na rezygnację z rosyjskich surowców, niezależność jest dla niej zbyt droga. No i Rosjanie postarają się zwalić do Europy 8 mln Ukraińców, więc zdaniem Konstantinowa -- do roszczeniowego Ahmeda dojdzie równie roszczeniowy Mykoła. Oczywiście, jak typowy nacjonalista, Ukraińców (zwłaszcza wrogich Rosji) uważa za nierobów, przestępców, oszustów a ich niewiasty za prostytutki. Z kolei Ameryce ta wojna jest, jego zdaniem, potrzebna w celu pozbycia się z magazynów zapasów przestarzałego uzbrojenia i uzależnienia od siebie Europy. Rosja, w odróżnieniu od Zachodu, nie boi się wojny, głodu i zimna, ma surowce, nadmiar wody, lasy pełne zwierzyny, na którą nie boi się polować. Nietypowe wydają się nam też proponowane przez Konstatninowa pomysły walki medialnej z Ukrainą. Proponuje zagnanie jeńców do śpiewania rosyjskich pieśni narodowych i wojennych. Jego zdaniem, takie zespoły chóralno-taneczne osłabiłyby morale ukraińskich żołnierzy. Trudno stwierdzić, czy ludziom o podobnych poglądach uda się przekonać władze do dalszego bombardowania miast ukraińskich, ale w wizjach rosyjskich nacjonalistów zarówno wojna jak krajobraz po wojnie rysuje się koszmarnie.
Komentarze
Prześlij komentarz