Bardzo ciekawa jest historia obchodzonego w Rosji od 2005 roku Dnia Jedności Narodowej (Den'
Narodnogo Jedinstwa). 7 listopada w Związku Radzieckim zawsze uroczyście obchodzono i uznawano za święto narodowe rocznicę rewolucji październikowej. Pamiętam Tanię, wybitną rosyjską chemiczkę, która w latach 70-tych będąc w Polsce całkiem prywatnie paliła w domu świeczkę ku czci rewolucji. Po pierestrojce naród się podzielił i obok zwolenników komunizmu pojawili się ludzie potępiający rewolucyjny terror, wojnę domową i totalitaryzm. Jelcyn postanowił pogodzić obie opcje - 7 listopada 1995 roku obchodzono więc Dzień Zgody i Pojednania. Pomysł jednak zupełnie nie chwycił, nie bardzo kojarzono kto z kim miał się pojednać, po roku więc święto zmieniono na Dzień Sławy Wojskowej. Tym razem miano czcić defiladę z 1941 roku. Przypominamy, że chodziło o defiladę zorganizowaną przez Stalina w momencie gdy Niemcy zbliżali się do Moskwy. Putin uważał Lenina za zdrajcę i sprzedawczyka i zastanawiał się jak tu jeszcze osłabić rangę obchodów rocznicy rewolucji październikowej. Ktoś przypomniał sobie rocznicę wypędzenia Polaków z Moskwy w 1612 roku i po 9 latach obchodów Dnia Sławy Wojskowej, święto przeniesiono na 4 listopada jako Dzień Jedności Narodowej. Obchodzony jest już on 20 lat, chociaż i to święto nie przyjęło się za bardzo, bo zwykłym Rosjanom nie marzy się żadna jedność narodowa i nie obchodzi ich specjalnie historia sprzed paru wieków. Wręcz przeciwnie, dostrzegają fałsz samej idei jedności - sprzeczne interesy centrali i prowincji, tłamszenie mniejszości narodowych, konflikty na tle obyczajowo religijnym, niechęć do imigrantów i Żydów. Obecnie władze stopniowo niszczą wszelkie przejawy identyfikacji etnicznej, np. likwiduje się nauczanie szkolne w językach republik - język etniczny jako język nauczania szkolnego jest obecnie kwestią deklaracji. Władze nie wydają się zainteresowane łagodzeniem konfliktów, raczej chcą tylko ich kontrolowania.
Narodnogo Jedinstwa). 7 listopada w Związku Radzieckim zawsze uroczyście obchodzono i uznawano za święto narodowe rocznicę rewolucji październikowej. Pamiętam Tanię, wybitną rosyjską chemiczkę, która w latach 70-tych będąc w Polsce całkiem prywatnie paliła w domu świeczkę ku czci rewolucji. Po pierestrojce naród się podzielił i obok zwolenników komunizmu pojawili się ludzie potępiający rewolucyjny terror, wojnę domową i totalitaryzm. Jelcyn postanowił pogodzić obie opcje - 7 listopada 1995 roku obchodzono więc Dzień Zgody i Pojednania. Pomysł jednak zupełnie nie chwycił, nie bardzo kojarzono kto z kim miał się pojednać, po roku więc święto zmieniono na Dzień Sławy Wojskowej. Tym razem miano czcić defiladę z 1941 roku. Przypominamy, że chodziło o defiladę zorganizowaną przez Stalina w momencie gdy Niemcy zbliżali się do Moskwy. Putin uważał Lenina za zdrajcę i sprzedawczyka i zastanawiał się jak tu jeszcze osłabić rangę obchodów rocznicy rewolucji październikowej. Ktoś przypomniał sobie rocznicę wypędzenia Polaków z Moskwy w 1612 roku i po 9 latach obchodów Dnia Sławy Wojskowej, święto przeniesiono na 4 listopada jako Dzień Jedności Narodowej. Obchodzony jest już on 20 lat, chociaż i to święto nie przyjęło się za bardzo, bo zwykłym Rosjanom nie marzy się żadna jedność narodowa i nie obchodzi ich specjalnie historia sprzed paru wieków. Wręcz przeciwnie, dostrzegają fałsz samej idei jedności - sprzeczne interesy centrali i prowincji, tłamszenie mniejszości narodowych, konflikty na tle obyczajowo religijnym, niechęć do imigrantów i Żydów. Obecnie władze stopniowo niszczą wszelkie przejawy identyfikacji etnicznej, np. likwiduje się nauczanie szkolne w językach republik - język etniczny jako język nauczania szkolnego jest obecnie kwestią deklaracji. Władze nie wydają się zainteresowane łagodzeniem konfliktów, raczej chcą tylko ich kontrolowania.
Znamienny okazał się dobór osób nagrodzonych świątecznie orderami przez Putina za umacnianie owej jedności narodowej. Nagrodził on obecnie ponad 30 osób. Sprawiedliwie dostali po orderze szefowie wszystkich wspólnot religijnych - patriarcha Cyryl, szefowie wspólnot muzułmańskich i eparchii ormiańskiej, Berl Lazar czyli główny rabin Rosji oraz biskup nadzorujący rosyjskie stowarzyszenie ewangelików. Nagrodzono też wdowę po Sołżenicynie, której mąż wydaje się wątpliwym symbolem jedności w czasach powracającego obecnie kultu Stalina.

Komentarze
Prześlij komentarz