Julia Łatynina w swoim blogu na portalu Echo Moskwy pt .„Kod dostępu” zajmuje się m.in.
tematem
więziennych call centrów. Nie bardzo rozumiemy jej zdziwień i oburzenia. Ze
zorganizowaną mafią (np. narkotykową) wszędzie
na świecie walczy się umiarkowanie skutecznie, więc zdziwilibyśmy się gdyby w
skorumpowanej Rosji było inaczej. Otóż
okazało się, że konta klientów Sbierbanku Rossii, czyli centralnego banku Rosji, w dziwny sposób
pustoszeją. Podszywające się pod służbę bezpieczeństwa
banku osoby namawiały telefonicznie klientów na pobieranie zgromadzonych pieniędzy i przesyłanie ich na specjalne, ponoć
niezagrożone kradzieżą, rachunki.
Oczywiście ostrzegając, że rzekomi
złodzieje będą im odradzać tę decyzję. Czasami bankowi udało się pytać klientów
o dziwne transakcje i nawet ich przekonać. Takie uratowane transakcje w 2020 r. szacowano na 42 mld
rubli. Na ogół jednak wierzono
złodziejom, wpłynęło potem ponad pół mln skarg na opustoszałe konta, które przekazano do Komitetu Śledczego. Bank
rozkładał ręce – przekonywaliśmy, żeby nie przelewać pieniędzy. W końcu bank
sam zaczął badać sprawę i okazało się, że co najmniej jedna trzecia, jeżeli nie
połowa, rozmów pochodziła z więzień i aresztów. Nawet dotarto do paru osób dzwoniących – byli
to przestępcy, którym grożono brakiem jedzenia, pobiciem itp. Imitowano numer i sygnał banku, melodię, sposób rozmowy itp.
Z więzień nadchodziły setki telefonów do
klientów banków. W dwóch przypadkach
więzień sprawę nagłośniono.

W słynnej
Matrosskoj Tiszinie
zwolniono 2 osoby – inspektora i operatora
sieci.
Oczywiste, że jest to
zorganizowany biznes z udziałem personelu więzienia i jego zarządu.
Tłumaczenie, że telefony przynoszą adwokaci i klienci w epoce covidu, gdy nie
ma odwiedzin,
jest mało wiarygodne. Pół
miliona skarg przekazanych Komitetowi Śledczemu ugrzęzło w papierach.
Gdy sprawa doszła do narodowego Komitetu
Bezpieczeństwa służba więzienna zażyczyła sobie 3 miliardów rubli
na
urządzenia zagłuszające. Tak naprawdę to należałoby
zwolnić zarząd więzień, bo albo nie umie sobie poradzić, albo
uczestniczy w organizacji procederu.
I tak pieniądze nadal płyną z kont klientów na
konta worów w zakonie i służb więziennych, czyli ludzi utrzymywanych i opłacanych przez państwo.
Komitet Śledczy nie może wejść na teren więzień niespodzianie, bez zgody
naczelnika. Gdy kontrolerzy KŚ tam trafiają – stwierdzają, że oczywiście nikt
nie ma
żadnych telefonów. I tak wg naczelników,
nikt z więźniów
nigdy nie miał komórki, ale jak rząd da resortowi
parę miliardów rubli, może uda się
zgłuszyć część (nieistniejących przecież) rozmów. (Chyba, że to trudne
lub niemożliwe). Myślimy, że raczej
z
czasem klienci banków będą ostrożniejsi lub centrum intelektualne przestępców
zmieni metody.
Służba więzienna nie jest
niezależna. Jeżeli okradanie banków trwa parę lat,
system łapówek i zastraszania musiał wyjść
poza ramy resortu. Wory w zakonie na ogół
nadzorują całe struktury przestępcze
działające na wolności i stać ich na odpowiednie łapówki.
Łatynina wskazuje na nieudolność władzy, ale my raczej stawiamy na element systemu rządzenia.
Komentarze
Prześlij komentarz