
Tak, jak i w Polsce po drugiej wojnie światowej,
w Rosji pozostałością dziwnych losów wojen bywa broń.
Stąd
historia pewnego egzemplarza pistoletu
Makarowa. Emerytowany wojskowy major – 53 letni Jurij Mieszczeriakow parę lat temu
odszedł z czynnej służby w ramach przetasowań kadry po dymisji ministra
obrony Sierdjukowa.
Nosił przy sobie stale
pistolet Makarowa, zwłaszcza że strzelał sportowo i miał pozwolenie na broń.
Gdy 22 lutego b.r., gdy wymienił w kantorze 2 tys. USD na ruble napadło na niego w
Petersburgu 3 bandytów, z których jeden strzelił do niego z pistoletu dziurawiąc mu plecak.
 |
Zabity bandyta Dawid Oganesjan z Abchazji |
Mieszczeriakow położył go trupem, a jego kolegę ranił w
nogę. W związku z wypadkiem sprawdzono broń majora.
Okazało się, że pistolet AG 4723
został ukradziony w 1994 roku wraz z 905
innymi pistoletami
i 20 karabinami
Kałasznikowa z rosyjskiej bazy wojskowej
we wsi
Otar w Kazachstanie. Jak opisały wówczas
lokalne gazety
cztery
samochody z bronią oraz dwoma oficerami z bazy dzięki
systemowi łapówek nie niepokojone przez nikogo minęły granice kazachską,
turkmeńską, rosyjską i azerbejdżańską i wylądowały
w Groznym tuż przed pierwszą wojną czeczeńską. Broń sprzedano za 300 tys. USD
z czego ćwierć tej sumy miała przypaść
kazachskim oficerom, którzy akcję nadzorowali. Czeczeni jednak obu
oficerów i rodzinę jednego z nich
rozstrzelali. A co z pistoletem? Major Mieszczieriakow posiadał wydane w 2011
r. pozwolenie na jego posiadanie podpisane przez generała majora policji
Leonida Wiedienowa, tyle, że Wiedienow oznajmił Fontance, że takiego pozwolenia
nie wydał i uznał je za sfałszowane.
W
domu majora znaleziono natomiast
pismo
ministra obrony Abchazji przyznające Mieszczeriakowi pistolet Makarowa w nagrodę
za ofiarną służbę
przy tworzeniu niepodległej
Abchazji
oraz ozdobne pudełko z
odpowiednim napisem. Natomiast nie znaleziono pozwolenia na przekroczenie
granicy z bronią. W jaki sposób poszukiwany przez władze
wojskowe Rosji ukradziony z bazy wojskowej w Kazachstanie pistolet od bojowników
czeczeńskich z
Groznego trafił do
ministra obrony Abchazji i co się stało z pozostałą skradzioną bronią
– historia milczy.
Komentarze
Prześlij komentarz