
Świat
dziennikarski Rosji
wzburzony jest sprawą
Kommersanta. Zajmują się nią
liczne
portale
(m.in. Nowa Gazieta, Blogi-Echo
Moskwy, The Insider i Meduza). Z redakcji Kommiersanta wyrzucono 2 znanych dziennikarzy, a następnie w akcie
solidarności z nimi odeszło 11
kolejnych
-- cały dział Polityka z jej kierownikiem, z-cą naczelnego redaktora – Glebem Czerkasowem.
O co poszło? 17 kwietnia b.r.
5 dziennikarzy, za zgodą zespołu
redakcyjnego,
zamieściło na stronie tytułowej gazety analizę
polityczną, zresztą
nagrodzoną premią.
 |
Walentina Matwiejenko |
Przewidywano w niej, że 70-letnia Walentyna Matwijenko, przewodnicząca Rady
Federacji, czyli izby wyższej parlamentu, inaczej – marszałek
senatu,
może stracić stanowisko na rzecz Siergieja Naryszkina, obecnie dyrektora
wywiadu zagranicznego (SWR), który zresztą pełnił rolę marszałka, tyle że
dumy (w latach 2011-2016).
Matwiejenko objęłaby
mniej
prestiżowe stanowisko
dyrektora funduszu emerytalnego, które obecnie pełni Anton Drozdow. Analiza, jak
analiza – podsumowano karierę i
osiągnięcia
obu polityków i tyle. Dziennikarzy za artykuł
pochwalono i obdarowano premią.
Tymczasem okazało się (wg portalu Meduza), że
o tych prognozach nie słyszała ich bohaterka czyli senator Matwijenko, a pytani przez
nią koledzy wyrażali (udane bądź rzeczywiste) zdziwienie. Jednym słowem, nikt oficjalnie takich planów nie potwierdził.
 |
Siergiej Naryszkin |
Zdenerwowana
Matwijenko zwróciła się więc do
właściciela
Kommersanta – Aliszera Usmana żądając nazwisk osób snujących
nieprzychylne jej
prognozy.
Dziennikarze oczywiście nie mogli zrealizować jego prośby i to nie tylko
ze względu na ideały zawodowe. Ich informatorami byli urzędnicy i ludzie ze
służb średniego szczebla.
Oberwałoby
się informatorom
od naczalstwa za niedyskrecję, więc daliby z
kolei bolesną nauczkę dziennikarzom lub ich rodzinom.
Gdy więc dyrektor Kommiersanta, Władimir
Żołonkin pod groźbą wywalenia z roboty, zażądał od autorów nazwisk, pseudonimów
i haseł komputerowych powołali się na tajemnicę zawodową.
Całej piątki nie wywalono wybierając z niej dwie osoby:
Maksima Iwanowa i Iwana
Safronowa. Żołkin oznajmił mediom, że dziennikarze ci
„naruszyli redakcyjne standardy”, cokolwiek to
miałoby znaczyć, Ustinow umył ręce,
Pieskow w imieniu Putina stwierdził, że to
sprawa właściciela koncernu. 11 kolegów zwolniło się w geście poparcia –
wyprowadzono ich więc w asyście ochrony z lokalu redakcji, zablokowano dostęp do zawartości
komputerów wygłaszając w mediach tezy o fałszywej solidarności.
Obiecano im zwolnienie za porozumieniem stron, jeżeli sprawy nie nagłośnią. Nagłośnili -- więc zwolniono ich dyscyplinarnie. Pozycję właścicieli przedstawił w Nowej Gazietie akcjonariusz holdingu-- Iwan Streszyński. jego zdaniem, informacja na pierwszej stronie gazety mogła być zamówionym fake newsem mającym wpływ na politykę rządu, a dziennikarze nie udowodnili, że tak nie jest.
Jakby nie było, prasa niezależna, nie bez racji, mówi o
powiązaniach między władzą a właścicielami koncernów medialnych i prasowych,
podkreślając, że
opisane przez nas
wydarzenie będzie sprzyjać autocenzurze
dziennikarzy i zniechęcać informatorów. Sprawa zbiegła się z wyborami gubernatora w Petersburgu -- p.o. gubernatora Aleksander Biegłow 31 maja ma zgłosić nie tylko swoją kandydaturę, ale i propozycje kandydatów na senatorów z Petersburga. Prawdopodobnie za wcześnie ujawniono propozycje Biegłowa i plany Kremla.
Nie jest to pierwsze uderzenie w prasę. Zniszczono, w podobny sposób jak teraz Kommiersanta, niepoprawne dziennikarstwo na portalach Gazeta.ru i Lenta.ru, uładzono RBK.
My przy okazji
wspominamy nie tak dawne czasy, gdy Fontanka publikowała
unikalne materiały publicystyczne, np.opisywała, że z powodu kradzieży
trzeba było wymienić całe dowództwo części floty lub przedstawiała zawiłe
losy
hakerów z Szałtaj-Bołtaja. Od
chwili zmiany właściciela redakcja skupia się na dziurach na jezdni w Petersburgu. Czyżby
Kommiersant, którego teksty codziennie (wg Pieskowa) czyta sam Putin, poszedł w ślady
Fontanki i będzie odtąd ograniczać się do informacji płynących z głównym nurtem rządowych
mediów?
Uwaga: wszelkie podobieństwa pomiędzy losami Fontanki i Kommiersanta a "Życiem z kropką" i przejęciem dziennika Rzeczpospolita przez Hajdarowicza są całkowicie przypadkowe a snucie jakichkolwiek paraleli sprzeczne z intencjami autorów blogu.
Komentarze
Prześlij komentarz