 |
Protesty przeciw niedopuszczeniu kandydatów opozycji |
Moskiewska Duma
w zasadzie nie ma wielkich pełnomocnictw i wybory do niej
w ubiegłym roku
nikogo specjalnie nie
interesowały. Zupełnie inaczej wygląda
to obecnie – wybory przewidziane na 8 września 2019 r.
stały się symboliczne i
już przyczyniły się do największych wieców od czasów
mityngów z lat 2011-2012
czyli od
tzw. błotnych protestów. Zaczęło się od
czerwcowego skandalu – przeciw Liubow Sobol z fundacji Nawalnego władze
wystawiły szefową fundacji charytatywnej Niutę Fiedermesser, co uznano za
nieuczciwe.
Po nagłośnieniu sprawy ta
ostatnia zrezygnowała z kandydowania. Tymczasem okazało się, że komisje
wyborcze
nie dopuściły
do kandydowania większość osób nastawionych opozycyjnie
wobec władz. Kandydaci muszą zebrać w swoich okręgach 5 tys. podpisów, w tym
liczba podpisów nieważnych nie może przekroczyć 10%.
Komisje zanegowały autentyczność
potrzebnej liczby podpisów poparcia dla
57 kandydatów, głównie opozycyjnych – 18 partyjnych i 39 niezależnych.
Odpadli tacy popularni opozycjoniści jak
Lubow Sobol i Iwan Żdanow oraz Ilja Jaszyn, naczelnik miejskiego okręgu
Krasnosielskij.
 |
Protesty 15 lipca 2019 |
Zarejestrowano 233
kandydatów z 45 okręgów wyborczych –179 wystawionych przez partię, 62 –
niezależnych.
Najwięcej wystawiły – LDPR
(45), KPRF (44) Sprawiedliwa Rosja (40) i Komuniści Rosji (32).
Sensacją jest brak chociaż
jednego kandydata z rządzącej
Jednej Rosji. Wszyscy reprezentanci tej
partii startowali jako kandydaci niezależni.
Partia
władzy boi się wystawić kogokolwiek pod swoim szyldem, a przedstawicieli
opozycji nie dopuszcza się
do
kandydowania!
Niski ranking
Miedwiediewa, który jej przewodniczy, neutralna pozycja Putina (formalnie nie
należy do Jednej Rosji), przegrana kandydatów Jednej Rosji na gubernatorów itp.
świadczy o kryzysie partii władzy.
 |
Ingerencja policji 14 lipca 2019 |
Kreml
wyraźnie obawia się opozycji
i nie wierzy w sukces swoich wybrańców, nawet
gdy chodzi o mało znaczący miejski parlament Moskwy.
Towarzyszą temu protesty przeciw
niedopuszczeniu do kandydowania opozycji
– w Moskwie odbyły się one14 i 15 lipca i liczyły
po ponad 1,5 tys. osób .
Przy pierwszym
interweniowała brutalnie policja, drugi
jako „spotkanie z wyborcami” uzyskało zgodę
władz i nie doszło do aresztowań. No to robi się ciekawie!
Komentatorzy przypominają, że już przy ubiegłorocznych wyborach mera Moskwy wyciągnięto wnioski z sukcesu Nawalnego z 2013 r. i nie dopuszczono do kandydowania nikogo z osób mogących liczyć na jakieś szersze poparcie i stanowić konkurencję wobec kandydata Kremla. Zwraca się też uwagę na systematyczne ubożenie i zadłużenie ludności.
Komentarze
Prześlij komentarz