Uchodźcy pod drzewami oliwek |
w prowincji Idlib między wojskami Asada wspieranymi przez rosyjskie bombowce, a opozycją Asadowską z dżihazistami z Al Kajdy i Turcją w tle.
Po prostu Rosja, Turcja i Iran mają wewnętrzne problemy. Trwająca od grudnia 2019 r. intensywna akcja wojskowa Asada i Rosjan zmierzająca do zajęcia tej prowincji zamieniła w gruzowiska wszystkie budynki na ziemiach zdobytych przez Asada.
Upiorne wrażenie wywiera podróż przez te tereny – kamera rejestruje kolejne ulice miast -- wypalone i zburzone budynki z przemykającymi między nimi grupami zbrojnych mężczyzn. Bombardowano wszystko – głównie obiekty cywilne – szpitale, szkoły, sklepy i rynki. Nie ostało się nic. Dziennikarze Nowoj Gaziety rozmawiali z Osmanem Atałajem z zarządu tureckiej organizacji charytatywnej INN. Wg danych INN zimą 2020 r. w okolice granicy z Turcją uciekło przed bombami ponad milion ludzi. Kolejne 3,6 mln trafiło uprzednio do samej Turcji. W styczniu dzieci i kobiety zamarzały, spano na dworze, na gołej ziemi, tylko pod drzewami. W obozach nadal brak ustępów, wody, jedzenia, wywozu śmieci. INN dostarcza uchodźcom jedzenie, w Turcji tworzy domy dziecka dla sierot. Jest to kropla w morzu potrzeb, w sytuacji tak potwornej katastrofy humanitarnej. Rosja ukrywa informację o obozach lub zaniża liczbę uciekinierów, nie prezentuje w mediach terenów zrujnowanych bombami jej samolotów. Wg danych pozyskanych z ONZ tylko w grudniu 2019 r. domy w Idlibie porzuciło 960 tys. osób, w tym 81% stanowiły kobiety i dzieci. Większość znajduje się obecnie w przygranicznych obozach. Niektórzy Syryjczycy wracają do opuszczonych domów, mimo niestabilnej sytuacji politycznej. Boją się, że Covid 19 w warunkach obozowych, gdzie nie ma możliwości higieny, leczenia i izolacji zbierze ogromne śmiertelne żniwo. Nadzieje wiążą oni paradoksalnie również z epidemią koronowirusa – w sytuacji kryzysu mocarstwa mogą być bardziej skłonne do pertraktacji dyplomatycznych.
Komentarze
Prześlij komentarz