Sąd wojskowy w Petersburgu
rozpatruje sprawę pobierania łapówek przez majora sił zbrojnych
niejakiego
Nikołaja Zajkina. Historia byłaby banalna, gdyby nie kwestia za co i od kogo brano
te, prawdę mówiąc mocno umiarkowane, łapówki. Otóż okazało się, że żołnierze i oficerowie rosyjscy wprost wyrywają
się do uczestnictwa w wojnie syryjskiej, czyli do bratniej pomocy Asadowi,
ale o ten honor tak trudno, że aby dostać się na listy skierowanych do walki
trzeba płacić łapówki. Major Zajkin i
kapitan trzeciej rangi Anton Daniłowski za zakwalifikowanie do tej zaszczytnej
służby pobierali łapówki – 15 tys. rubli (ok. 1 tys zł) od żołnierza i 30 tys.
rubli (ok. 3 tys. zł) od oficera. FSB wpadła na trop „afery” i aresztowała
Daniłowskiego. Ten przyznał się, zwalił wszystko na kolegę i poszedł na ugodę z
prokuraturą. Został skazany na 2 lata więzienia, pozbawienie stopnia wojskowego
i karę finansową. Zajkin nie uznał się za winnego, nie współpracuje z
prokuraturą, więc proces się przeciąga. A
i kara pewnie będzie wyższa. Zabawne, że wszyscy zwerbowani, którzy dali te
łapówki i w związku z tym odpowiadali przed sądem z art. 291 KK nie ponieśli
żadnych konsekwencji, oskarżenia wycofano (z różnych względów) i nadal dzielnie
wojują w Syrii. Pozostawałoby nam
wyrazić szacunek dla zaangażowania ideowego rosyjskich żołnierzy, ich wiary w Asada, zaufania do Putina, dążenia do perfekcji
zawodowej, chęci sprawdzenia się w warunkach bojowych itp. szlachetnych działań. Sprawa ma jednak drugą stronę. Ryzyko poniesienia
strat – ranienia bądź śmierci, jest stosunkowo niewielkie, natomiast korzyści –
ogromne. Kariera, która w warunkach pokojowych wlecze się powoli – z miejsca przyspiesza, dochody to już 200-300 tys. rubli
miesięcznie (ok. 15 do 20 tys. zł), niezliczone ulgi, odliczenia podatków,
nagrody, medale, zaszczytny dożywotni tytuł zaprawionego w boju wojskowego
weterana i związane z tym bonusy itp. Jak wspominamy, Putin już w 2016 r. tłumaczył, że wojna w Syrii
strat przynosi mniej niż zwykłe manewry, a dużo lepiej i broń można sprawdzić i ludzi. Poza tym
wszystko legalnie – żadni tam najemnicy. Czyli hasło dawnych najemników „Daj
nam Boże sto lat wojny i ani jednej bitwy”
w nowoczesnym, rosyjskim wydaniu.
Komentarze
Prześlij komentarz