Zamieszkać w Buriatii

I w Moskwie...
Moskwa 18 października 2015, Wiesti. Widzimy jak podkłada się dynamit, zapala lont, efektowny wybuch i cały rząd czteropiętrowych budynków w niezłym stanie wylatuje w powietrze. Nie, to nie są Amerykanie, ani nawet Polacy, którzy właśnie zdobyli stolicę Rosji i dokonują zniszczeń, ale końcowy etap zaplanowanej przez mera Moskwy na lata 2008-2010 akcji odnowy stolicy. Chodzi o wyburzenie tzw. "chruszczowek", tzn. czteropiętrowych budynków z wielkiej płyty budowanych w latach 1958-1973 (choć również budowanych znacznie później i wyższych). Zajmują one centralną część miasta oraz sąsiadujące z nią tereny, 500 kwartałów, stanowią blisko czwartą część powierzchni mieszkalnej Moskwy. Były zamieszkałe przez ponad pół miliona rodzin. Na ekranie widzimy pisarza, który ze starego budynku przenosi się na 23 piętro komfortowego, nowoczesnego bloku w centrum. Wprawdzie żal jabłonki za oknem, ale ileż zalet.... Rzeczywistość wygląda inaczej -- zniszczone bloki stanowią niewielki procent wyburzanych. Nie chodzi o to, że są zniszczone, ale o nową wizję miasta jako centrum handlowego i biurowo-mieszkalnego. Mieszkańcy bynajmniej nie lądują w nowoczesnym wieżowcu, ale w peryferyjnych dzielnicach jak Butowo czy Szczerbinka (30 km od centrum) i nikt ich nie pyta ich o zdanie. Termin 2018 r. to ośmioletni poślizg (jeśli go dotrzymają). Wysadzaniu kolejnych dzielnic towarzyszy świeżo otwarta wystawa w Maneżu -- plany urbanistyczne władz Moskwy... Ciekawe, gdzie i na jakich warunkach przesiedlono mieszkańców wyburzonych domów, bo niewiele mieli do powiedzenia w tej kwestii...
Komentarze
Prześlij komentarz