
Liturgię
na obecnych uroczystościach
wielkanocnych w cerkwi Chrystusa Zbawiciela prowadziła elita cerkiewna z patriarchą
Cyrylem na czele – dostojnicy cerkiewni
w bogato zdobionych szatach i koronach na tle ubranych na czarno lub na biało
duchownych wraz z chórem śpiewali 9 pieśni, modlili się i czytali przypisane na ten dzień teksty. Na
specjalnej trybunie, wyeksponowane w przekazie telewizyjnym, przez wiele godzin stały tylko cztery osoby – Putin, Miedwiediew z żoną i Sobjanin,
mer Moskwy. Po bokach cerkwi --
stłoczeni wierni, wyróżniały się chór
i ubrane w czarne habity mniszki.
Uroczystości zaczęły się przed kościołem
-- zainaugurowali je duchowni wprowadzając
do świątyni wiernych. Tylko jak było można ich wprowadzić skoro już w
cerkwi byli? Czemu za ojcami duchownymi w roli wiernych weszli dobrze zbudowani panowie w służbowych garniturach? Okazało się, że
w cerkwi na nabożeństwo czekał już tłum
złożony z 5 tys. osób mających imienne zaproszenia. Zaproszenia (i ich właścicieli)
trzeba było przed wejściem skontrolować i odpowiednio ustawić. Nabożeństwo trwało godzinami i godzinami zaproszeni
goście i tajniacy stali w miejscu wielokrotnie odpowiadając za Putinem na „Christos Woskres” -- Woistinu Woskries. Nabożeństwo było piękne, chór rewelacyjny, chociaż wielogodzinne
stanie bez ruchu wymagało niezłej kondycji. A jajka (jak nam wyjaśnił
komentator) rzeczywiście malują tylko na czerwono. Nie przypuszczaliśmy żyjąc w czasach wojującego ateizmu, że doczekamy się wodza rosyjskiego narodu rodem z KGB w cerkwi ze świecą paschalną powtarzającego "woistinu woskries". Zastanawiamy się też, czy w nowym rządzie znajdzie się Miedwiediew?
Komentarze
Prześlij komentarz