![]() |
Na zdjęciach bohaterowie reportażu |
W wojnie na
Ukrainie poległo już co najmniej 300
ochotników. Nikita Sologub, reporter opozycyjnej
Mediazony, zainteresował się powodami ich akcesu do
armii. Pojechał w tym celu do rodzin 7
poległych z różnych terenów Rosji – Karelii, okolic Woroneża, Stawropolskiego Kraju, okolic Jekaterynburga, rejonu Kurska. Przeglądając
wykazy poległych uderza, że nie ma tam mieszkańców Moskwy, Petersburga, czy
milionowych miast. Wydawałoby się więc, że chodziło o znaczne pieniądze, jednak
nie okazało się to prawdą. Zgodnie z
relacją rodzin i przyjaciół wszyscy ochotnicy
rwali się do walki z przyczyn
ideowych. Wiedzę o sytuacji czerpali z
relacji telewizyjnych i od przypadkowych wojskowych.
Padały argumenty typu „nie mogę siedzieć w domu, gdy tam strzelają,
gdy mój dziad walczył o naszą ziemię. Chcę żeby w Rosji zapanował pokój, żeby
dzieci żyły spokojnie”, „muszę bronić Ojczyzny i pokojowych mieszkańców Ukrainy”.
Jeden z ochotników opowiadał, że boi się iż
przyjdą Amerykanie, zaatakuje Rosję Europa. 60-letni weteran wojny z 2014 roku
chciał „ tworzyć russkij mir, aby Rosja znowu pokonała faszyzm, walczyć z faszystami, którzy w XXI wieku chcą znowu
wszystkich pokonać i poniżać”. Dodatkowym motywem zgłoszenia była chęć wykazania się w walce, zostania wojennym bohaterem. Rodziny były na ogół przerażone i starały się
bezskutecznie odwieść bliskich od pomysłu uczestnictwa w walkach, na co
słyszały „nic mnie już nie zatrzyma. Nie po to przyjechałem, by wracać. Nie jestem tchórzem, będę walczyć w obronie
ojczyzny i spokojnych mieszkańców Ukrainy”. 

Realia okazały się mniej romantyczne. Jak opowiadał kolega poległego Mitrofanowa „ chłopacy przyjechali, a tu zabrakło umundurowania, broń z lat osiemdziesiątych czy siedemdziesiątych. Rzucili ich na pierwsza linię. Trudno było się zorientować kto strzela, nasi strzelają i Ukraińcy do naszych też, bałagan okropny, wielu ludzi zginęło”. Wszyscy polegli walczyli krótko – na ogół ginęli parę dni po przybyciu na front. Ciała wróciły do rodzinnych miejscowości, wszystkim zapewniono uroczysty pogrzeb z udziałem władz. Gorzej z obiecanymi wypłatami – na razie obietnice utknęły gdzieś w morzu papierów.
Komentarze
Prześlij komentarz