Jak
oznajmiły media Rosja należy do najszczęśliwszych na świecie krajów, gdyż dzieci można tu
sobie zamawiać (zakazywat’) jak catering,
czyli jak to ujęto w żargonie prawnym „realizować prawo do ojcostwa/macierzyństwa”
w zasadzie mogą wszyscy – małżonkowie i kochankowie, osoby samotne i bezpłodne, młode i stare.Już we wrześniu 2010 r. kampania prawnicza
Rosjukonsulting po apelacji uzyskała zgodę na uznanie „prawa do ojcostwa” samotnego (i dostatecznie bogatego, aby tych prawników opłacić) mężczyzny. Precedens ten
otworzył drogę klinikom i sądom do legalizacji różnych form tzw. zastępczego
(surogatnogo) rodzicielstwa. Kobieta rodząca ma wprawdzie prawo uznać dziecko za swoje, ale w praktyce daje to tylko pole działania prawnikom, za pieniądze zamawiającego kombinującym jak
jej skutecznie to prawo odebrać. Wszystkie hasła feministyczne typu "mój brzuch, więc ja decyduję o losie jego zawartości" straciły podstawę realną i prawną. Brzuch jest może i kobiety, ale już dziecko nie koniecznie. Zresztą kulturowe również -- z tego, że kobieta "nosiła pod sercem dziecko i rodziła je w bólach" wynika teraz wyłącznie suma paru tysięcy dolarów. A jeżeli surogatka zmarła przy porodzie lub doznała uszczerbku na zdrowiu -- jej ryzyko i strata. Komercyjne zastępcze macierzyństwo
poza Rosją dostępne jest w paru stanach
USA, w Republice Płd. Afryki i na Ukrainie, niekomercyjne (lub ukryte komercyjne) – w Anglii, Danii,
Izraelu, Hiszpanii i Kanadzie.
Jak oznajmiła Komsomolskaja Prawda w ciągu 60
lat płodność rosyjskich mężczyzn spadła drastycznie: ilość plemników ze 120 mln w mililitrze spermy do 20 mln; bezpłodność
zaś wzrosła u panów z 5% do 49%; 25% par nie może mieć w Rosji dzieci. Spadek, choć nie
wszędzie tak drastyczny, dotyczy również Europy i wielkich miast Ameryki. Problemem staje się nie jak zapobiegać ciąży, ale jak do niej doprowadzić. Wracając do Rosji, głównym zadaniem jest
znalezienie niewiasty, która za pieniądze (10 do 25 tys. USD) zaryzykuje fizycznie i psychicznierolę inkubatora, po czym dziecko odda zamawiającemu.Szuka się w różny sposób. Krewne i przyjaciółki często potem czują się
wykorzystane lub niedoceniane, a osoby zamawiające u nich dziecko – winne ich cierpień fizycznych i psychicznych, w dodatku niejasne
bywają późniejsze relacje z dzieckiem, z zamawiającymi i niekiedy w końcu rodzące zostawiają sobie dziecko. Pośrednicy
często są niewiarygodni. Internet roi się od setek chętnych niewiast …ale głównie do pobrania paru tysięcy
USD.Z resztą umowy już bywa różnie. W każdym
razie wymagania prawne w tym procederze dotyczą w mniejszym stopniu rodziców, czy praw
dzieci, niż właśnie owych „surogatek”. Mają być młode, zdrowe, bez nałogów, mieć 1 dziecko
i zgodę męża, jeżeli go mają. Klient płaci no to wymaga...
Komentarze
Prześlij komentarz