9 grudnia Putin zwołał (w formie telekonferencji) spotkanie rządu w sprawach ekonomicznych. Tematykę zdominowały kwestie cen na ropę naftową oraz na rynku żywności. Zapowiedziano też ostre mrozy. Wicepremier Aleksander Nowak zapewnił, że wynegocjowany z krajami OPEC układ pozwala na stopniowy wzrost produkcji ropy naftowej przy regularnym kontrolowaniu cen, tak by zbytnio nie spadły. Dmitrij Patruszew, minister rolnictwa, chwalił się licznymi osiągnięciami. W tym roku był duży urodzaj – wyprodukowano o 14 mln ton więcej warzyw niż zakładano, samych ziemniaków więcej o 21,5 mln ton. Szczęśliwie odeszły w przeszłość (nie tak znów dawne) czasy, gdy miasta wyludniały się w czasie wykopków ziemniaków. Rosja jest samowystarczalna pod względem żywności, zapewniał Patruszew. Putin na to stwierdził, że przypomina mu się ZSRR, gdzie też wszystko było, tylko nie dla wszystkich starczało. Tym razem ludziom w zakupach przeszkadza wysoki wzrost cen żywności. Zdaniem prezydenta, nie jest on spowodowany pandemią – w RF ceny żywności ogólnie wzrosły o (wg Rosstatu) o 4,05%, gdy w Unii Europejskiej tylko o 1,4%, bezrobocie w Rosji też skoczyło z 4,7% do 6,8% czyli mniej niż w UE, gdzie przekracza 8%. Tymczasem w Rosji w relacji do ubiegłego roku cukier podrożał o 75,1%, olej roślinny -- o 23,8%, margaryna o 48%, mąka o 12,9%, makarony – 10,5%, pieczywo – o 6,3%. Putin powody takiej sytuacji widzi w dążeniu producentów i dystrybutorów do największych zysków oraz chęci dogonienia cen w krajach zachodnich. Opinia Putina, jako troskliwego ojca narodu, znalazła się we wszystkich rosyjskich mediach. Pieskow nie omieszkał skomentować, że Putin spotyka się z „szarymi obywatelami”, rozumie ich kłopoty oraz Kreml pomoże rozwiązać problemy z wysokimi cenami.. Równocześnie dodał, że nikt nie zamierza ingerować w prawa rynku. Wszystko to przed kolejną „gorącą linią” prezydenta. Gdy Putin się niepokoi, to rząd musi coś zrobić. Miszustin skrytykował ministrów rolnictwa i handlu za brak nadzoru nad cenami, po czym sam postanowił zadziałać, w sposób dobrze znany nam z czasów PRL – obiecano odgórnie nieco zatrzymać wzrost cen, na razie na dwa produkty – cukier i olej roślinny. Aby zachować pozory wolnego handlu, rząd zawarł umowę z głównymi ich producentami i dystrybutorami, w myśl której ustalono, że cena na cukier nie może przekraczać 36 rubli w hurcie i 45 w detalu, a na olej roślinny odpowiednio 95 rubli i 110 za litr. Pozostali producenci nie powinni dopuścić do większych różnic wobec tych ustaleń. Jak ich do tego skłonić – nie powiedziano. Może pewną wskazówką jest, że prokuratura generalna obiecała "zapewnić zasadnicza reakcję na nieuzasadniony wzrost cen" i udaremnić zmowę karteli. W każdym razie, póki co, Rosjanie mogą jeść cukier popijając olejem bez obaw, że ceny tych produktów wzrosną, przynajmniej do 17 grudnia, czyli gorącej linii Putina.
Komentarze
Prześlij komentarz