Gdy 6 stycznia w Stanach Zjednoczonych zwolennicy Trumpa zdobywali Kapitol, Władimir Putin modlił się pobożnie obchodząc prawosławne Boże Narodzenie. W ubiegłym roku obchody w zasadzie bardzo ograniczono z powody pandemii, władze w nich nie uczestniczyły. Prezydent nawiązał do zwyczaju modlenia się członków władzy w prowincjonalnych cerkwiach – po raz drugi (pierwszy w 2016 r.) odwiedził cerkiewkę w osiedlu Lipna w Obwodzie Nowgorodskim ok. 500 km od Moskwy. Cerkiewkę niedawno odrestaurowano. Wybudowano ją w 1292 r. i należy do zabytków klasy zerowej. Pandemia w Rosji nie odpuściła i bieżącym roku również zalecano ograniczenie obchodów, dystans i maski. Ikony zalecano często dezynfekować i całować przez ściereczkę. Cerkwie -- wietrzyć i myć podłogi itp.
A tu taki przykład! Wszyscy prawie wierni bez maseczek, żadnego dystansu i sam prezydent z odsłoniętą twarzą. Putin, o którym żartowano, że przebywa w bunkrze tak boi się covidu, tutaj stoi z odkrytym obliczem wśród niezamaskowanego modlitewnego tłumu. Teoretycznie zaszczepiony miał być wg kolejności, zgodnie z wiekiem, jednak obecne zachowanie wskazuje, że prezydentowi zapewniono już ochronę przed covidem. Putin modlitwę wiąże z polityką. W 2015 r. witał Boże Narodzenie w wiejskiej cerkiewce pod Woroneżem, gdzie czasowo umieszczono uchodźców z Donbasu, w 2013 i 2014 roku odwiedzał cerkwie w Soczi. Często nawiedzał wiejskie cerkiewki w różnych rejonach kraju. Ponieważ lubi wyzwania pozwalające prezentować się jako supermen – w 2006 r. modlił się w jakuckiej cerkiewce, mimo że mróz spadł poniżej minus 50 stopni. Teraz sugeruje, że zaraza mu nie straszna oraz udowadnia, że proroctwa dotyczące jego chorób i odejścia są przedwczesne. Obrzędy Bożonarodzeniowe trwają długo, a wierni w ich trakcie stoją, co wymaga pewnej kondycji.
Może sob owtor?
OdpowiedzUsuń