Przejdź do głównej zawartości

Kot a sprawa Rosji

Rosję rozpaliła emocjonalnie sprawa kota Twiksa.  Właściciel owego kota jechał 9 stycznia b.r. pociągiem relacji Jekaterynburg - Petersburg w wagonie gdzie wolno przewozić zwierzaki.  Kot  był w specjalnym pojemniku, miał wykupiony bilet. Gdy właściciel  zasnął, kotu udało się otworzyć pojemnik, po czym wędrował po wagonach. Pasażerowie donieśli o tym konduktorce, która wyrzuciła kota na mróz. Informacja znalazła się w sieci, wolontariusze rzucili się szukać kota. Niestety kot zginął na mrozie, a kamery zarejestrowały postępek konduktorki. I zaczęło się -  Twiks  stał się niemal  bohaterem narodowym. Ponad  376 tys. ludzi podpisało petycję żądającą zwolnienia konduktorki, która wyrzuciła kota,  wiele osób domagało się jej aresztowania i  skazania na  wieloletnie wiezienie.  Tych, którzy skarżyli się na obecność kota w pociągu uznano powszechnie za donosicieli i zdrajców. O kocie informowała telewizja i inne media, postanowiono  uczcić go pomnikiem i nazwą ulicy.  Koleje przeprosiły za incydent i wydały zakaz pozbywania się kotów z wagonów. Komitet Śledczy nakazał postępowanie wyjaśniające, a prokuratura rozpoczęła proces przeciw konduktorce.


Ktoś  z internautów doszukał się fizycznego  podobieństwa między konduktorką z  nagrań w pociągu, a konduktorką tramwaju w Samarze, po czym odszukał i zamieścił w sieci  dane osobowe, adres, e-mail, numer komórki   i profil w sieciach społecznościowych Bogu ducha winnej tramwajarki z Samary.  Cała rodzina zaczęła  otrzymywać e-maile, telefony, sms-y w stylu "wasza matka jest mordercą,  mamy nadzieję że zdechnie w mękach, przed śmiercią cierpiąc jak ten kot. Wszyscy jesteście wyrodkami i odpowiecie za śmierć  Twiksa". Gróźb było bez liku, więc rodzina zmieniła adres i zwróciła się o ochronę. Blogerzy, którzy sprawę rozkręcili, uchylili się od odpowiedzialności, powołując się na swoje źródła. 

Sprawa powoli przycicha, choć dyskusja na ten temat jeszcze trwa, no i rozpoczęto dochodzenie..  Jak widać, zabijanie  Ukraińców  o wiele mniej rosyjskich  obywateli bulwersuje niż śmierć kota.  To  zrozumiałe - do swego kota przywiązanych jest wielu Rosjan (choć równie wielu kotów nie lubi), zaś Ukraińcy są przez wszystkich  Rosjan postrzegani, nie jako ludzie, lecz  "naziści", a bomby rosyjskie  spadają przecież wyłącznie na cele wojskowe. Kto ma wątpliwości, jest przez władze i sąsiadów osądzany i karany,a ostatnio i pozbawiany majątku.   Nie musi to być nawet celowe odwracanie uwagi obywateli od wojny i ukierunkowywanie ich emocji na miłość do zwierząt domowych, choć i tego nie możemy wykluczyć. O ataku dronów na chemiczny terminal  w Ust-Ługa media piszą mniej niż o kocie Twiksie. Twiks ma nawet swoją stronę www...

Komentarze