Jak donosi Kommiersant, ministerstwo obrony dało "drugą szansę" wstąpienia do wojska i walki na froncie ludziom, których uprzednio nie zakwalifikowano do służby ze względów medycznych. Tak więc obecnie mile widziani są w wojsku chętni do walki syfilitycy, panowie cierpiący na hipertonię w pierwszym stadium i na umiarkowaną psychozę endogenną. Odtąd np. mężczyźni chorujący na pierwotny, wtórny i ukryty syfilis, po wstępnym leczeniu uzyskują kategorię "B4" ( wojska inżynieryjne, kolejowe, łączności, techniczne i ochrona). Wyczytaliśmy w Wikipedii, że "psychoza endogenna" to m.in. schizofrenia, depresja, mania, urojenia. W ministerstwie obrony wyjaśniono, że zmiany przeprowadzono w celu udoskonalenia systemu opieki medycznej przy wykorzystaniu doświadczeń SWO. Chodzi o poborowych chętnych do zawarcia kontraktu z ministerstwem obrony. Mają one pomóc lekarzom w podjęciu decyzji w sprawie osób już trochę podleczonych. Nadal "poważne ograniczenia zdrowotne" nie pozwalają na zawarcie kontraktu. Tylko, co do nich zaliczono?
I tak "szansę życiową" udziału w wojnie dostaną teraz nie tylko syfilitycy, ale również schizofrenicy, czy cierpiący na manię prześladowczą itp. Choroby te są skutecznie leczone, ale na ogół wymagają stałego przyjmowania leków o co w warunkach wojennych trudno. Jeżeli decyzje podjęto "z uczetom opyta" (z uwzględnieniem doświadczeń) SWO to znaczy, że wbrew przepisom, na froncie już walczyli syfilitycy i umiarkowani schizofrenicy.
Ponieważ pomysł wzbudził wątpliwości, MSK1.ru (portal miejski Moskwy) zamieścił opinie lekarzy i prawników. Wyrażali pewne wątpliwości. Syfilis przenosi się przez krew, o co łatwo w sytuacji zranienia, na hipertonię (niedoczynność tarczycy) wpływa stres, 5-letni brak ataku astmy nie oznacza wyleczenia. Zapewniano, że wariatom nie dadzą do ręki broni. Wszystko to prawda, ale chyba bezpieczniej byłoby trzymać ludzi z syfilisem psychozą, manią prześladowczą czy depresją z dala od armii.
Kommiersant o drugiej szansie; MSK.1.ru: opinie
Komentarze
Prześlij komentarz