sumie okazało się bowiem, że w ciągu ostatnich 10 lat dwukrotnie zmalała tam liczba imigrantów z dawnych republik radzieckich. Przy tym niska dzietność oraz brak zainteresowania karierą inżynierską i robotniczą wśród młodych spowodowały, że odczuwany zaczął być brak pracowników, zwłaszcza w budownictwie i przemyśle.
Przewodniczący Uralskiej Izby Handlowo Przemysłowej, Andriej Biesiedin, niedawno nagle ogłosił publicznie, że trwają negocjacje międzypaństwowe w sprawie sprowadzenia do Rosji miliona robotników z Indii, Sri Lanki i Korei Płn. Media publiczne i społeczne w Rosji "zawrzały", tzn pojawiło się multum emocjonalnych, wzajemnie sprzecznych opinii. Biesiedin argumentował, że zwłaszcza w obwodzie swierdłowskim, brak jest specjalistów z zakresie budowy maszyn i metalurgii, imigranci zawrą umowy okresowe i nie sprowadzą rodzin, są dużo tańsi od Rosjan i ludzi pochodzących ze środkowego Kaukazu, nie są muzułmanami. Zwolennicy pomysłu zwracali ponadto uwagę, że w razie problemów można będzie tych przybyszy sprawnie się pozbyć, chwalili jakość pracy już zatrudnionych cudzoziemców, np. zadowolona z ich pracy jest przetwórnia ryb Za Rodinu.
Więcej osób wyrażało zastrzeżenia niż zachwyt. Domagano się uzasadnionych rozliczeń dotyczących rzeczywistych potrzeb przemysłu i sprawdzenia kwalifikacji gości. Zgodnie z hasłem "chrzan nie jest słodszy od rzepy", zaś zmiana nie zawsze jest korzystna, wskazywano na zagrożenia. Specjaliści i eksperci pożądani i nieźle opłacani są zwykle w kraju ojczystym, pracą w Rosji będą więc zainteresowani mieszkańcy ubogich, zacofanych terenów o tradycyjnej kulturze, innej od europejskiej. Zwrócono uwagę, że masowe zatrudnienie niskopłatnych robotników zagranicznych uderza finansowo w Rosjan i obniża prestiż zawodów technicznych. Nie sprzyja też wzrostowi dobrobytu w Rosji, tylko podnosi zyski firm. Konieczna jest mechanizacja i robotyzacja, a nie mieszanie kultur. Przypomniano retorykę propagandy z czasów ZSRR dotyczącą kapitalistycznego wyzysku robotników.
Spór, przynajmniej czasowo, zakończyło ministerstwo pracy przypominając, że póki co sprawa jest nieaktualna. Obywatele Indii, Sri Lanki i Korei Płn w celu wjazdu do Rosji muszą uzyskać wizy, co jest regulowane kwotami, tzn . każdego roku ustalane są przez ministerstwa liczby osób mogących otrzymać wizy. Te liczby stale rosną np przed wojna w Rosji pracowali nieliczni Koreańczycy, a obecnie jest ich już 13 221, choć daleko jeszcze do milionów. Na 2025 r. wyznaczono liczbę 2344,9 tys. wiz, w tym z Indii - 71 817. Ponieważ w 2025 roku obowiązuje coraz więcej ustaw antyemigracyjnych i wydala się z Rosji coraz więcej ludzi ze środkowego Kaukazu no i trwa wojna, rośnie zapotrzebowanie na pracowników, maleje bezrobocie i pracownicy domagają się wysokich pensji. Ministerstwo pracy straszy, że braki ludzkie w 2030 roku przekroczą 3,1 mln. Pracodawcy zacierają ręce, licząc zyski z zatrudniania tanich pracowników, jednak konkurencja ze strony tanich Hindusów i ich masowa obecność póki co bardziej niepokoi Rosjan niż ich cieszy. Nacisk pracodawców, zwłaszcza firm zbrojeniowych, na władze będzie sprzyjać zwiększeniu kwot, ale wzrost liczby zatrudnionych niechybnie będzie sprzyjać napięciom społecznym.


Komentarze
Prześlij komentarz