Filipe Nyusi, Sieczyn i Putin |
W sierpniu b.r. w ramach przygotowań do październikowego
szczytu Afryka-Rosja do Moskwy przybył Filipe Nyusi, prezydent Mozambiku z ramienia lewicowego Frontu Wyzwolenia Mozambiku (FRELIMO).
Nyusi liczył na pomoc ekspertów rosyjskich w nadchodzących wyborach w których jego ugrupowanie konkurowało z konserwatywnym Narodowym Mozambickim Ruchem
Oporu (RENAMO), przy okazji zawarł
liczne kontrakty z Rosnefti na badania i
eksploatację ogromnych złóż gazu, przy okazji spotkania Putin
darował Mozambikowi długi. ”Kto przychodzi pierwszy, ten bierze całą pulę.
Rosjanie to naród zwycięzców – u nas czeka ich sukces” – obiecywał Rosji Nyusi.
Prowincja Kabo Delgado |
W tej dawnej kolonii
portugalskiej po uzyskaniu przez nią w 1975 roku niepodległości trwała wojna
domowa między oddziałami wspieranymi przez Związek Radziecki a oddziałami prozachodnimi, zakończona w
1992 roku, która pochłonęła ponad milion
ofiar, drugi milion ludzi uciekło z kraju. Układ pokojowy zawarto w 1992 r., RENAMO wypowiedziało go w 2013 roku i do 2016 roku trwały mniejsze czy większe
starcia. W 2016 roku uzyskano porozumienie i ustalono kolejne warunki pokoju między
FRELIMO, armią i RENAMO, choć nadal zdarzają się czasem lokalne konflikty.
Na początku XXI
wieku odkryto w Mozambiku złoża ropy i gazu, a w 2010 r. włoska firma ENI ustaliła, że w na szelfie na Oceanie
Indyjskim w pobliżu prowincji Kabo Elgado i granicy z Tanzanią znajdują się 14 co
wielkości na świecie złoża gazu. Mozambik nie miał technologii i specjalistów,
firmy amerykańskie i włoskie same zaczęły więc wydobycie na morzu i eksport
gazu. W tej sytuacji w 2017 r. Mozambik narzucił ostre restrykcje, co zmusiło
Amerykanów do stworzenia międzynarodowego
konsorcjum – kontrakty na badania i wydobycie
zawarły dodatkowo Samsung, japońskie
Mitsui, Exxon Mobil i Rosnefti. Starają się o nie Chiny. Rząd Mozambiku już zawarł kontrakty na ponad 30 miliardy dolarów. Złoża usytuowane są na
biednej północy Mozambiku w dodatku na wybrzeżu Kabo-Delgado lub pobliskim
szelfie, czyli w jedynej prowincji z przewagą Muzułmanów.
Kabo Delgado - wioska |
W całym kraju islam
wyznaje 18% obywateli (chrześcijaństwo 60%), a w Kabo-Delgado – połowę stanowią
muzułmanie. I tutaj w 2017 r. pojawili się islamscy terroryści (miejscowi oraz z Tanzanii i Ugandy) z grupy Ahlu Sunnah Wal Jamo, nie
tylko zabijający lokalnych cywilnych innowierców,
ale jeszcze ucinający im głowy i palący ich domostwa. Zabito już ponad 450
ludzi i napady trwają. Spalono dziesiątki wsi, wielu mieszkańców uciekło. Armia rządowa nie radzi sobie z napadami zupełnie. W tej sytuacji prezydent Nyusi zdecydował się
wezwać na pomoc zagranicznych najemników. Rozmowy prowadził Dolf Dorfling, ex
pułkownik RPA fundator Black Hawk oraz weteran z Rodezji, John Gartner, dowódca
grupy najemników OAM. Zaproponowali 50-60 swoich
doświadczonych żołnierzy znających specyfikę walki w Afryce i zażądali $15-25 tys. miesięcznie dla każdego z nich.
Rosja zaoferowała dużo więcej -- 200 żołnierzy CzWK Wagner oraz 3 bojowe
helikoptery. Rosjanie zażyczyli sobie też mniej pieniędzy -- $1,8-4 tys. na osobę. Na portalu Wzgljad
Wagnerowcy tak zachęcali rodaków do walki w Afryce „Nie należy bać się trudności i tym bardziej zachodniej opinii. My to
przeżyliśmy już w Republice Środkowo Afrykańskiej. W Rosji zawsze znajdowali się
odważni, ambitni mężczyźni marzący o zobaczeniu dzikich słoni i żyraf obok, a
nie w ZOO. To dobre marzenia – nie o karierze kierownika średniego szczebla,
lecz o wielkiej przygodzie”. Wagnerowcy
obecnie prowadzą działania w Syrii, Republice Środkowej Afryki i w Libii, mają jak na razie
na czarnym lądzie ugruntowaną pozytywną opinię. Tak więc w Mozambiku zwyciężyło kryterium cenowe, ilościowe i względy
polityczne -- Wagnerowców wysłano więc do Kabo Delgado, aby zobaczyli słonie, żyrafy
i uczestniczyli w męskiej przygodzie, niestety bez laurów zwycięstwa. Zmuszeni
byli do odwrotu – 10 żołnierzy zabito, niektórym z nich poucinano głowy, w dodatku
ostrzelała ich omyłkowo armia rządowa. W
fachowych pismach i The Times’ie pojawiły się miażdżące opinie ekspertów. Eben Barlow
(twórca najemnej armii Executive OUTcom) podkreślał, że taktyka ceniona w armii
europejskiej i rosyjskiej jest nieprzydatna w buszu wobec terrorystów. Jasmine
Opperman (wetran walk w RPA) stwierdził, że Wagnerowcy zostali skierowani do piekła, na najgorszy
odcinek walk, wykorzystani i izolowani. Wyraźnie dochodziło do wrogości ze strony
armii rządowej, z którą mieli współpracować, co wynikało m.in. z różnic kulturowych.
Niektórzy Rosjanie nie mieli doświadczenia bojowego, nie tylko w Afryce. Tak więc do Rosji
wróciło 10 ciał zabitych i nie bardzo wiadomo ilu rannych. I chociaż oficjalnie „ich tam niet” a Prigożyn cieszy się zaufaniem Kremla jest to kolejna afera z CzWK Wagner. Jeszcze nie przebrzmiały wśród opozycji echa bestialskiego mordu jakiego dokonali Wagnerowcy na bezbronnym Arabie a znów nowa afera z wojskami Prigożyna. Ciekawe, że nie nagłośniona nawet w rosyjskich portalach uchodzących za opozycyjne.
Komentarze
Prześlij komentarz