Przejdź do głównej zawartości

Małe mieszkanko w Moskwie lub w Warszawie


 Naszemu dzieciństwu towarzyszyła piosenka Ireny Santor "Małe mieszkanko na Mariensztacie, to moje szczęście to moje sny”, wprawdzie małe ale mieścić się w nim miały: tapczan, radio Tesla, biurko, fotele 2, jakiś kredens, stół 4 krzesła i pies. No i ukochany, więc pewnie trochę jego rzeczy. Otóż w mieszkaniach ostatnio budowanych w Moskwie nie zmieściłyby się.  Ponieważ już nawet nasz blog zaczyna mieć „swoje lata” 4 stycznia  2017 roku (można znaleźć wg paska czasu post pt.  Złote myśli polityków Rosji)  odnotowaliśmy słynną wypowiedź wicepremiera Igora Szuwałowa.  Wydawało się dla niego śmieszne, że istnieją ludzie zdecydowani zamieszkać na powierzchni 20 m kw. i istnieje duże zapotrzebowanie na tak małe lokale. Co nie powinno zresztą zaskakiwać, jako że Szuwałow wynajmuje dom o powierzchni 1,5 tys. m kw w Austrii, posiada też mieszkania w Rosji i Anglii. Uśmiałby się dzisiaj jeszcze bardziej, gdyż obecnie sprzedawane są jeszcze mniejsze lokale,  powierzchnia oferowana w nowych budynkach systematycznie maleje –  zmniejszyła się prawie trzykrotnie z najmniejszej powierzchni nowo budowanych (33 m kw.)  w 2012 roku. W rejonach Zapadnoje Degunino i Niżegorodskij  deweloperzy sprzedają mieszkania o powierzchni 11,1 i 11,6 m kw. Mieszkanie „pod klucz” wysokie na 2,6 m o powierzchni 11,2 m kw można kupić za 2,9 mln rubli czyli prawie 200 tys. zł; łazienka zajmuje 2,5 m.  Dewoloperzy mówią o dostosowaniu oferty do możliwości kupujących.  No bo i po Moskwiczanom  te 100 czy tysiąc metrów powierzchni, gdzie trzeba szukać się wzajemnie?  Na 10 metrach, co jak co, ale bliskość fizyczną mają gwarantowaną. Widocznie jest ona ceniona, bo  dwunastometrowe mieszkania pojawiły się w ofertach developmenów w Polsce -- w Warszawie i we Wrocławiu.

Komentarze