Marszałek senatu, Walentina Matwijenko, wypowiedziała się na temat aborcji. Wyszło, że władza jest przeciw aborcji, ale nie na obecnym etapie. Media różnie zinterpretowały jej wypowiedź. Co powiedziała? Walka z aborcją jest słuszna i pożądana i w tym zakresie ciągle "dwiżemsia w pieriod" czyli mamy sukcesy: "my obowiązkowo osiągniemy, że aborcja będzie wykonywana wyłącznie wtedy, gdy ciąża spowodowana była gwałtem lub zagraża kobiecie. Należy stale podwyższać efektywność w tym zakresie."
Czyli kierunek słuszny, ale "państwo nie zabroni aborcji. Jestem absolutnie przekonana, że żadne zakazy, naciski, kampanie i kryminalizacja aborcji nie rozwiążą problemów. Państwo tą drogą nie pójdzie". Dodała, że zakazy spowodują: "nielegalny rynek usług, jaskiniową ich jakość, śmiertelność kobiet. Takiej drogi nie wybierzemy. Musimy kobietom zostawić wybór. "
Kto więc z dziennikarzy chciał - pisał, że Matwijenko wspiera rządową linię proaborcyjną, a kto nie chciał, że wręcz przeciwnie. Na oba przypadki można było dobrać cytaty. Rządowe biuro badania opinii VCIOM salomonowo oznajmiło, że w narodzie przeważają tendencje słuszne, ale realistyczne. W 2016 roku zakaz wspierało 11% respondentów (aborcję - 72%), w 2023 roku - za zakazem było już 21% (za aborcją - 65%).
Komentarze
Prześlij komentarz