Przejdź do głównej zawartości

Komunizm, kapitalizm, horda pierwotna, niewolnictwo? Zmiany ustrojowe w Rosji

 Dziennikarze portalu miejskiego Wołgogradu (V1.ru) prześledzili 80 stron tekstu opublikowanego  na stronie www  lokalnego sądu, dotyczącego śledztwa w zakończonej już  wyrokiem ostatecznym sprawie handlu ludźmi  oraz przeanalizowali inne informacje  na ten temat z otwartych źródeł.  Rzecz  sięgała  2016 roku. Wtedy psycholog Witalij Pałatow i taksówkarz Aleksiej Grigoriew,  mieszkańcy Wołgogradu, wpadli na pomysł dostarczania  robotników na farmy hodowlane   w Kałmucji,  bez ich wiedzy i zgody.   Trochę czasu potrwało nim projekt zrealizowano, w każdym razie udokumentowane  oskarżenie dotyczy dopiero  spraw od  2020 roku.  Panowie interesowali się osobami bezdomnymi, bezrobotnymi włóczęgami lub szukającymi pracy.  Udając tajniaków lub reprezentantów firm zapraszali  ofiary  do samochodu  rzekomo celem kontroli dokumentów lub omówienia możliwości zatrudnienia ,   blokowali drzwi, bili ofiary  i zastraszali je, wywozili  do  Kałmucji, gdzie porwanym zabierano komórki i dowody osobiste, po czym zmuszani byli do niewolniczej pracy za nocleg i wyżywienie bez możliwości ucieczki. 

 Interes rozwijał się na tyle pomyślnie, że do spółki  pierwszych dwóch dostawców   dokooptowano jeszcze 3 osoby. Opłaty pobierali stosunkowo  niewielkie, w każdym razie udowodniono im tylko  wzięcie  82 tys. rubli za   sprzedaż  7 osób.  Gdy proceder się wydał,  na skutek zaniepokojenia rodzin ofiar i ucieczki paru osób,  dwaj  pomysłodawcy i organizatorzy przyznali się winy i oskarżyli kolegów, dlatego zresztą  dostali mniejsze wyroki (4 i 5 lat, gdy koledzy - 8, 9 i 10 lat). Po ukazaniu się artykułu na portalu Wołgogradu sąd ze swojej strony www wykasował wszystko, co dotyczyło tej sprawy.   Na procesie farmerzy nie zostali oskarżeni,  przysięgli bowiem, że nie podejrzewali nawet, że sprawa jest nielegalna, a robotnicy mogli być porywani z ulicy wbrew ich woli. 

 Cegielnia w Dagestanie
Dziennikarze, powołując się na źródła spoza Rosji i  rosyjskie sugerują, że handel ludźmi i niewolnictwo  są  praktykowane nie tylko w Kałmucji, ale  też w Dagestanie, Czeczenii, Kraju Krasnodarskim.

 Handlarzom z Wołgogradu udowodniono tylko  7 porwań. Oczywiste jest, że  musiało być ich wielokrotnie więcej, bo po prostu inaczej byłoby to nieopłacalne. Również oczywiste wydaje się, że wszystko odbywało się za cichą zgodą policji, a zyski handlarzy były też  dlatego tak  niskie, bo ta  zgoda kosztowała. Niemożliwe , żeby w kraju tak przesyconym policją jawną i tajną jak Rosja można było  handlować ludźmi i latami  traktować ich jak niewolników bez jej  cichego błogosławieństwa. 

 Najbardziej znane historie współczesnego niewolnictwa  dotyczą Dagestanu i można do nich dotrzeć przez  hasło "niewolnictwo" (ros. "rabstwo") w wyszukiwarce Yandex.  W Dagestanie powstają  liczne prywatne cegielnie podłączające się  nielegalnie do rurociągów  gazowych i zmieniające lokalizację.  Siatka zatrudnionych przez nie  agentów wyłapuje samotne i bezdomne osoby, upija je i dostarcza do cegielni, gdzie biciem  zmuszane są do całodziennej ciężkiej pracy za kawałek chleba i nocleg. Przepłacona policja zawraca ewentualnych  uciekinierów.  Fundacja Alternatywa tylko w 2011 r. z cegielni Dagestanu uwolniła przetrzymywanych tam siłą  1300 ludzi.  Niewolnictwo dotyczy też kalek, wykorzystywanych do żebraniny w miastach i kobiet zmuszanych do prostytucji.  W zasadzie w Moskwie i Petersburgu poza mafią  nie działa ani jeden żebrak.  Trudno ustalić ile ludziom w Rosji przypadł los niewolnika. Fundacja Walk szacuje ich liczbę na ok. 1,9 mln osób, z tym, że włącza do tej kategorii zmuszanie kobiet,  do małżeństw.

 

Tekst na portalu V1.ruinformację na stronie www sądu usunięto

Komentarze