Przejdź do głównej zawartości

Bond po rosyjsku...czyli jak sam siebie otruł Sasza Litwinienko




Andrej Ługowoj
Aleksandr Litwinienko
 Temat otrucia  Aleksandra  Litwinienko (z prawej)  przez rosyjskich szpiegów – biznesmena Dmitrija Kowtuna i posła Dumy Andrieja Ługowoja 
 (zdjęcie z lewej) powrócił  pod koniec 2015 r. w związku z angielskim procesem, czyli jak to ujął oskarżony Ługowoj -- z  „wyciągnięciem z szafy szkieletu”.
 Jak to "było naprawdę" opowiedział pod koniec stycznia 2016 r.  w rządowych rosyjskich mediach Andriej Kondraszow. Według niego ojciec  Aleksandra jest pewny, że syna otruta talem, który jest w dostępny w trutce na szczury, a polon potem  „podstawiono”  ze względu na wrogość wobec Rosji i Putina. Jak  zdobyto polon opowiedział z kolei  były szef ochrony Bieriezowskiego – Siergiej Sokołow. Bond by tego nie wymyślił!
 Otóż na porzuconym przez Rosjan poligonie Aralsk 7 na (byłej) wyspie Barsakelmes na wyschniętym Morzu Aralskim w Kazachstanie po prostu  stały w starej sztolni zapomniane przez Boga i ludzi kontenery z  polonem, które mógł wziąć sobie każdy. Latem  2006 roku przyjechały tu 2 grupy – najpierw arabska i potem europejska wśród której przewodnik rozpoznał Litwinienkę.
 Załadowali "kontenery", pociągiem pojechali z nimi do Astrachania, Baku , dalej samochodami do Batumi i Morzem Czarnym  do Stambułu. I tak  Anglicy z Litwinienką zamówili lokalnego przewodnika, a potem  sobie jeździli pociągami i autami  po Rosji i innych krajach WNP z kontenerami z polonem nie niepokojeni przez nikogo. Sokołow ma dowody tej operacji i zapisy wideo, które wysłano teraz do Anglii i może podać nazwiska uczestniczących w niej  asów wywiadu z MI6.  O udziale Litwinienko w tej operacji opowiada też niejaki Wiaczesław Żarko, szpieg angielski, który po śmierci Litwinienko tak się wystraszył swoich mocodawców, że zaczął służyć Rosji. Żarko widział w Stambule Aleksandra Litwinienko z Arabami i szpiegami z MI6 i jest przekonany, że ten sam siebie otruł ponieważ nieostrożnie obchodził się z przywiezionym z Rosji polonem. Do wersji tej nawiązał  też Ługowoj mówiąc o samootruciu się Litwinienki, choć nie wyjaśniał skąd Litwinienko wziął polon (kupił w spożywczym? pytał retorycznie nie znający opowieści Sokołowa  dziennikarz Gazety Wyborczej).
 Na dowód prawdy tej historii Korszunow informuje, że Włoch Mario Scaramelli został skażony polonem 210 przez Litwinienko zanim ten ostatni spotkał się z Ługowojem. --Ewakuowano całą okolicę wokół miejsca  mego zamieszkania w poszukiwaniu polonu, ale wyniki utajniono, opowiadał  Rosjanom Włoch. O niewinności domniemanych  rosyjskich zabójców ma też świadczyć śmierć Bieriezowskiego i zabójstwo  lorda Dawida Westa.  Oczywiście wg Rosjan obu zamordował wywiad angielski ponieważ wiedzieli i chcieli świadczyć,  że Rosja nie ma nic wspólnego ze śmiercią Aleksandra.
Borys Bieriezowski
 Żeby było trudniej tatuś Litwinienki twierdzi, że syna zamordował przyjaciel Saszy i Bieriezowskiego (zdjęcie obok) – Aleksander Goldfarb. Miała to mu  na pogrzebie powiedzieć żona Goldfarba, która zmarła w niejasnych okolicznościach, zdaniem tatusia też zabita przez Anglików. Trochę to wszystko niespójne -- albo  polon podrzucono z nienawiści do Putina, a Litwinienkę otruł Goldfarb trutką na szczury, albo sam się Litwinienko  otruł przywiezionym z Rosji polonem, który miał służyć innej prowokacji. Niezależnie od wersji - Kondraszow zapewnia o jednym: świadkowie po kolei giną, a takie metody jak morderstwa stosują wyłącznie Anglicy i Amerykanie,  są one nie do pomyślenia w demokratycznej  Putinowskiej Rosji.
 Przy okazji:  polon 210 należy do najrzadszych pierwiastków  i  rocznie na świecie uzyskuje  się go  ok. 100 gram, a zawartość polonu w rudzie uranu wynosi 0,1 mg/t ,  należy też do najdroższych rzeczy na świecie.  Nie można się nim przypadkowo napromieniować, gdyż nie przeniknie przez skórę.  Dlatego nie wykrywają go urządzenia do badania napromieniowania. Trzeba, aby wniknął do środka  organizmu, np go polizać, wtedy dopiero czyni spustoszenia i uchodzi za najsilniejszą truciznę na ziemi.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           

Komentarze