

W każdym razie pułkownik twierdzi, że nic o pieniądzach
nie wiedział. Sam oddał klucze policji i zapewnia, że kamery nie
potwierdzają jego bytności w domu siostry, czasowo niezamieszkałym. W swoim domu miał, owszem, parę
rubli z pensji oficerskiej i tyle. Tymczasem policja znalazła ich 9 mld i to większość w obcej walucie. Jak tu nie
wspomnieć znanej wentylacji, gdzie ruble cudem zamieniły się w dolary? Nie darmo Mistrz i Małgorzata jest obowiązkową lekturą szkolną. W
dodatku dzisiaj (14.09) na rachunkach
rodziny Zacharczenko w zagranicznych bankach (wg portalu
rsute.ru) odnotowano 300 mln euro. Tylko podziwiać ich sprawną współpracę z Rosją w tym zakresie.
Zeszłego roku zbankrutował w Rosji Nota-Bank.
Są sugestie, że właśnie część brakujących pieniędzy
znaleziono u pułkownika Zacharczenko (w razie bankructwa zyskami dzielimy się po połowie, mówi stary żydowski kawał). Zarzut korupcji
jak na razie dotyczy owych 7 mln rubli. Pułkownika tymczasowo aresztowano na 2 miesiące, (choć nie aresztowano jego siostry, więc czyżby za te 7 mln rubli?) Pieniądze warte 9 miliardów rubli i co najmniej
300 mln euro z łapówki? Na tak niskim (jak na takie sumy) szczeblu? Amber Gold po rosyjsku?
Całe to liczenie i
fotografowanie tony banknotów wygląda na
spektakl wyreżyserowany dla ludu pt. jak władza walczy z korupcją w swoich szeregach (przed
wyborami). Ludzie się cieszą, że zobaczyli tyle forsy i
wyliczają, że za znalezione pieniądze można: przez rok utrzymać Birobidżan (i
zapłacić jego długi) oraz takie miasta
jak Murmańsk, Archangielsk i Biełograd
(i jeszcze by zostało), zbudować 11 nowoczesnych szkół i 70 przedszkoli itp. Tona? Nam wystarczyłby 1 kilogram tych sto dolarówek.
Komentarze
Prześlij komentarz