
No więc, gruntownie ululaną himalajska niedźwiedzicę znaleźli w stodole mieszkańcy wsi Kazakiewiczewo pod Chabarowskiem. Z pijanymi oficerami nie zawsze wiadomo co i jak (o czym świadczy niedawny incydent w Polsce zakończony bitką służb mundurowych) więc tym bardziej z niedźwiedzicą. Na szczęście są komórki i wieśniacy zadzwonili do dyrekcji pobliskiego rezerwatu. Młodą niedźwiedzicę skusiły gruszki z wiejskiego sadu. Niestety wiele z nich przeleżało sporo czasu i zaczęło fermentować. Łakomstwo i upodobanie do alkoholu ogarnęły misiową damę i dotąd nie przestała kosztować sfermentowanych owoców aż się porządnie nie upiła. Leśnicy na wszelki wypadek ją uśpili i wywieźli 12 km od wsi do rezerwatu. Poczekali aż wytrzeźwieje, obudzi się i wróci do stęsknionej misiej rodziny. Ciekawe, czy wróci do nałogu. Jako prawdziwa, czy zaadaptowana Rosjanka, powinna w razie chandry odwiedzać ten sad z gruszami…
Komentarze
Prześlij komentarz