
Władze Kanady ich namierzyły i wysłały z powrotem do ojczyzny. A wtedy ich synowie (urodzeni w 1990 i 1994 r.) jako urodzeni w Kanadzie, zażądali obywatelstwa kanadyjskiego. I właśnie je z wyroku sądu dostali. Czyli nie tylko dzieci nie można rozliczać z działań rodziców, ale i odwrotnie. Przynajmniej w Rosji. Gdzie ten patriotyzm?
Druga sprawa dotyczy Krymu. Jak wiemy Rosja odebrała go ukraińskim faszystom, a wyzwolony z niewoli lud zaczął od spalenia ukraińskich dowodów osobistych. Może i zaczął, ale szybko się z nimi przeprosił zainteresowany bezwizowymi podróżami do Europy. Ponoć po ukraińskie paszporty zgłosiło się 200 tys. rosyjskich patriotów z Krymu. Ukraińcem chciał też zostać Igor Kuczeriawyj, organizator "krymskiej wiosny", dowodzący obrońcami Sewastopola, kawaler orderu Za wyzwolenie Krymu. SBU (Ukraińska Służba Bezpieczeństwa) namierzyło i aresztowało go podczas starań o ukraiński dowód osobisty. Czyli jak to podsumował dowcip z czasów PRL "Sorry Winnetou, ale biznes jest biznes." Teraz Putin chce wpisać do konstytucji zakaz podwójnego obywatelstwa nawet dla lokalnych urzędników i posłów. I tak wyjazd poza Rosję obywateli Krymu pozostanie nierealny.
Trzecia historia dotyczy armii. Na zlecenie FSB do wojska wcielono Rusłana Szawiedolinowa, działacza fundacji Nawalnego. Zrewidowano mieszkanie, aresztowano Rusłana i w kajdankach odesłano bronić ojczyzny na Nowej Ziemi. Odezwały się głosy, że może wojsko nie musi już być postrzegane jako więzienie, że służba wojskowa to honor, zaszczyt itp. Łatynina przypomina, że w carskiej Rosji wojsko uważało się za coś lepszego od policji. Coś z tym patriotyzmem nie tak: dzieci szpiegów skutecznie walczą, aby nie wrócić do ojczyzny, Rosjanie po cichu załatwiają sobie ukraińskie dowody osobiste, a wojsko na służbie "bierze w kamasze" opozycję.
Komentarze
Prześlij komentarz