![]() |
Spadajcie na ch... |
Andriejowi Konstantinowowi (portal Fontanki) połowę podsumowania wydarzeń tygodnia zajęło negatywne,
wielce emocjonalne, ustosunkowanie się do nominacji Olgi Liubimowej na ministra
kultury (po zwolnieniu Władimira Medinskogo).
Pani minister jest, jak to określają oficjalne źródła, „aktywnym użytkownikiem
sieci społecznościowych”. Już 10 lat temu systematycznie publikowała swoje opinie na blogu w sieci
społecznościowej Żiwyj Żurnał tytułując wpisy "kropalik", czyli kawałek haszyszu. No i teraz niektóre wpisy okazały się nie tylko skandaliczne, ale też sprzeczne z zajmowanym stanowiskiem.
Świetnie bawiliśmy się czytając prywatne
opinie nowego ministra kultury na temat jej stosunku do tejże kultury. Ale po kolei. Od 2000 r.
Liubinowa pracowała w telewizji, gdzie
podejmowała tematykę religijną, w latach 2010-2011 prowadziła program Kontekst
(na kanale tv Kultura). Uczestniczyła w tworzeniu aż 80 dokumentalnych filmów nt. prawosławia. Od 2018 r.
kierowała działem kinematografii ministerstwa, koncentrując się na błędach
władz przy finansowaniu produkcji. Pochodzi ze znanej rodziny – jej pradziad
(Wasilij Kaczałow) – to słynny aktor teatralny, dziad (Wadim Szwerubowicz)
związany był z MChAT, matka – aktorka. Rodzice ojca to sławni tłumacze klasyki
francuskiej i hiszpańskiej, a sam ojciec (Boris Liubinow) – to rektor instytutu teatralnego. I wszystko
byłoby wspaniale, gdyby nie te wpisy. Pani minister kultury przyznaje: (cytujemy) „ja do cholery nie jestem żadnym kulturalnym człowiekiem. Jeżeli mam być
uczciwa wobec siebie, po prostu nie cierpię
zwiedzać żadnych wystaw. Nie
znoszę: opery, baletu, muzyki klasycznej, istnym piekłem są dla mnie wieczory
ku czci wspaniałych, ale dawno zmarłych ludzi,
niedobrze mi się robi od wszystkich kolektywnych pism protestu, nie mogę
uczestniczyć w mityngach, pójdę do teatru na poważny spektakl tylko wtedy, gdy
go cenią ważni dla mnie ludzie, w Paryżu nie poszłam do Luwru, nie chcę
zobaczyć Mony Lisy itp. Dalej pani Olga Liubimowa zwierza się, że
odwiedziny w muzeach i galeriach sztuki to strata czasu, nie zna ani jednego
libretta opery, nie kupiłaby nigdy ani jednego antyku, słabo orientuje się w światowej
kinematografii i nienawidzi wycieczek. Porażające są uwagi i opinie pani minister
dotyczące ruchów społecznych „ Nie mogę zrozumieć co znaczy społeczeństwo
obywatelskie. Kim są ci ludzie […] moi przyjaciele zaczęli chodzić na mityngi.
Dupą czuję, jak przed wyborami sytuacja napina się. W moim dzieciństwie na mityngi chodzili
alkoholicy i niepracujący -- tam poili
wódką, potem – nieszczęśliwi, doprowadzeni do rozpaczy ludzie. Moi przyjaciele
nawet doprowadzeni do rozpaczy nie chodzili, bo tam można było tylko genitalia sobie
odmrozić”. Na mityngi chodzą teraz (zdaniem minister) wyłącznie cynicy, jak jej były szef, który śmiał się z
przestrzegających prawa i radził Oldze,
aby znalazła mężczyznę, który by za seks pisał jej teksty. Na
temat kłamstwa Liubimowa szczerze
informuje „Ja tak często kłamię, że wypracowałam dwa warianty: 1) kłamię
oficjalnie, bo sram na tych, którym kłamię. W stylu: wiecie, że łżę i ja to
wiem. No to trzymamy twarz i kontynuujemy. Jak na spotkaniach Miedwiediewa
z ministrami…2) upajam się kłamstwem i
zaczynam wierzyć w to co tak dobrze
przedstawiłam….Chodzi o dodanie dramaturgii wydarzeniom 3) kłamstwo dość obrzydliwe, zwykłe, w celu
uratowania sytuacji”. Uczniów, którym
jeszcze nie skończyły się wakacje Liubinowa określa jako bydło („bydło
szkolniki jeszcze wszy na daczach karmią”). Swoje ówczesne nastroje ujmuje tak "mam ideę do gówna ujarać się (nakuritsia), nażreć się z kolegami z klasy, a potem rzygać aż do świtu". Sposób wyrażania się minister przekracza
granice tzw. dobrego smaku. W sieci
opublikowała zdjęcie na którym paraduje
w t-shircie z napisem „Kim jesteście, czego chcecie? Ja was nie znam, spadajcie na
ch… (parafrazującym znany mem „Kim jesteście, nie wzywałem was. Spadajcie na
ch..),
we wpisach roi się od prymitywnych wulgaryzmów.
Jak to ujął Konstantinow, to co uchodzi wojakowi, nie pasuje do ministra kultury. Poprzedni minister dorosłych czytających komiksy uznawał za debili, a Dowłatowa sytuował w XIX w. Oficjalna propaganda wychwala nową minister kultury pod niebiosy, co ciekawe wspierają ja też środowiska liberalne (Nowaja Gazieta, Echo Moskwy). Argumentują, że czepiacie się koszulki, a tu Wam Putin rozwala konstytucję... Usunięto z sieci ten jej nieszczęsny blog. Ale oczywiście wszystkie wpisy są nadal dostępne, jak to w sieci bywa. Poniżej -- fragmenty z blogu Liubinowej:
Komentarze
Prześlij komentarz