Przejdź do głównej zawartości

Sewastopol czasu wojny

 

 Ostrzeżenie publiczne
Rosjanie  stale bombardują tereny pogranicznego Chersonia.   Niszczą  szkoły, szpitale,  ostatnio bibliotekę publiczną.  Nie mniej, również Rosja nie do końca jest taką światową oazą bezpieczeństwa i spokoju, jak w to rysuje w swoich  przedwyborczych przemówieniach Putin.  Na miejskim portalu  moskiewskim MSK1 ukazała się relacja Moskwiczanki  z Sewastopola.  Miasto stale atakowane jest rakietami dalekiego zasięgu. Chociaż są na ogół zestrzeliwane nie powodując większych zniszczeń, paraliżują  codzienne życie mieszkańców.  Coraz to wyją syreny alarmowe, co zobowiązuje do zejścia wszystkich  do najbliższego schronu. Po skandalu, kiedy muzeum wpuściło do swego schronu wyłącznie osoby z biletami, wszystkie schrony są publicznie  dostępne, ich lokalizacja znana, wydrukowano specjalny plan miasta.

  Rakiety zniszczyły siedzibę sztabu floty czarnomorskiej i  jeden ze statków w stoczni,  spowodowały  pożary, a zestrzelone odłamki czasem ranią  osoby przypadkowe.  To niewielkie straty, ale zgodnie z procedurami  na głos syren   należy zejść do schronu i przebywać tam do odwołania alarmu.  Nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie  nas  alarm zastanie i ile czasu spędzimy pod ziemią. Taksówki muszą szybko opuścić tzw. czerwona strefę  (centrum miasta), a kierowca z pasażerami zejść do schronu, gdzie zdarza się, że trzeba siedzieć i dwie godziny. Ludzie śpiewają, dziergają czapeczki, czytają książki, a jak jest zasięg, korzystają z komórek. 

W schronie
 Powoli alarmy stały się codziennością. Mieszkańcy przestali się bać i  już nie zaskakuje widok warzywnego straganu z kolejką klientów, którzy nie zeszli do schronu  mimo wyjących syren. Ludzie przywykli do tych atrakcji, cieszą się morzem i plażą,  nie pozwalają one jednak zapomnieć o wojnie.  Ukraina nie zdobyła Krymu, ale i Rosja nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa w Sewastopolu.

 

Komentarze