Jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwości, czy polityka
agresji Putinowi się opłaca i czy kłopoty gospodarcze przesłaniają Rosjanom
radość z bycia imperium może je sobie rozwiać po lekturze wyników ostatniego
przed wyborami (z marca 2018)sondażu Levady.Liczba osób uważających, że przyłączenie Krymu przyniosło krajowi
korzyści wzrosła do 70%, przy czym osób zadowolonych z przyłączenia wynosi --
86% i ta liczba jest stała od 4 lat.Liczba osób przekonanych, że złamano ustalenia międzynarodowe trochę
wzrosła (z 10% do 14), a będących przeciwnego zdania – zmalała (z 78% do 74%).Nie popiera przyłączenia Krymu 10% Rosjan. W
stosunku do tych niepopierających dwie trzecie badanych nie ma stosunku
emocjonalnego, ale 18% -- oni denerwują. Wybory prezydenta odbędą się w rocznicę
przyłączenia do Rosji Krymu. Putin przyjął w orędziu wojenną retorykę – walczy z
nami Zachód, chcą nas upokorzyć i zniszczyć, czyli syndrom oblężonej twierdzy. Lata 2014-2015 to okres spadku cen
ropy i kryzysu gospodarczego w Rosji. Z
czasem sytuacja nieco się poprawiła a i ludziedostosowali się do życia na niższej stopie.Antyzachodnia retoryka w mediach, poczucie zagrożenia,
wojenne orędzie prezydenta, upokorzenie związane z olimpiadą – sprzyjają koncentracji wokół flagi,
zwłaszcza, że władza przed wyborami władza sypnęła groszem, a ceny ropy stale rosną.
Komentarze
Prześlij komentarz