Z tymi wyboramiprezydenckimi w Rosji to nie nadążamy za rzeczywistością.Putin ostatnio w swoim orędziu do naroduzdążył
postraszyć bronią atomową pół świata, potem zlecić otrucie ex szpiega,ujawnić, że kontrkandydat do fotela (Paweł Grudinin) ma za granicą w Szwajcarii złoto. Do kompletu mu brakowało
tłumaczenie się, że nie jest wielbłądem, a dokładnie, że naprawdę napisał dysertację doktorską. Tak więcdzisiaj Dmitrij Pieskow w
jego imieniu wyjaśniał, żedysertacji Putina nie napisał za niego rektor Górnego
Uniwersytetu.Taki zarzut postawiłaprezydentowi córka owego Rektora (nomen omen) Olga Litwinienko.Powiedziałaredakcji
Sobiesiednika, że w tamtych czasach tatuś Władimir Litwinienko dorabiał sobie
produkowaniem dysertacji doktorskich, ale od Putina nie wziął ani grosza.Zarzut plagiatu postawili Putinowi w 2006 r. naukowcy z Waszyngtonu. Oczywiście
wówczas Litwinienko ręczył zauczciwość Putina iautentycznośćjego pracy.Aby było ciekawiej,Pieskow skupił się nie tyle na kwestii samej
pracy, co na tłumaczeniu, że Olga tylko wyraziła przypuszczenia.W kontekście tej sprawy Forbes przypomniał,
że majątek Władimira Litwinienko szacuje się na 850 mln $, a on sam dwukrotnie
przewodniczyłsztabowi wyborczemu Putina
w Petersburgu. My jednak zalecalibyśmy pani Oldze ostrożność – pytanie Kadyrowa o to,
na jakim wydziale prawa on studiuje źle się skończyło dla pytającej.
Komentarze
Prześlij komentarz