Przejdź do głównej zawartości

Być hakerem w Rosji...

Pierwszy z lewej -- Dokuczajew


Wielce pouczająca jest  historia najbardziej znanego rosyjskiego hakera – Dmitrija Dokuczajewa. Urodził się w 1984 roku w Jekaterynburgu, tamże ukończył politechnikę  i pozyskał pracę jako administrator kilku serwerów.  Już jako nastolatek zaczął się włamywać do danych z kart bankowych (karding) oraz  realizować zlecenia na włam do czyjejś poczty. W 2004 r. pytany  przez dziennikarza Wiedomosti  o miesięczne zarobki dobrego hakera szacował je na 5-13 tys. dolarów. Haker jego zdaniem, to osoba ”wszechstronnie uzdolniona, która zna teorię sieciowych błędów i umie ją wykorzystać praktycznie. Powinien dobrze programować, znać co najmniej 2 języki programowania, być znany i szanowany przez innych  hakerów.”  Jednak okazało się, że szewc chodzi bez butów – w 2012 r.  przy użyciu oprogramowania kradnącego hasła z komputera ktoś włamał się na stronę Dokuczajewa i  go zdekonspirował -- okazało się też, że pracuje on jako lejtnant w FSB.
Rady  Dokuczajewa  dla początkowego hakera

  Po prostu po  kolejnej kradzieży dano mu wybór – więzienie lub praca dla Centrum Bezpieczeństwa Informacji FSB pod kierunkiem pułkownika  Siergieja Michajłowa. Okazało się, że  wtedy dopiero mógł rozwinąć skrzydła.  Podejrzewa się, że nieoficjalnie koordynował siecią prawdziwych hakerów, nie zaniedbał też   autoreklamy -- w czasopiśmie Haker pod pseudonimem Forb prowadził rubrykę „Włamania”.
 Najbardziej spektakularnym przedsięwzięciem Dokuczajewa i jego kolegów  była trwająca parę lat (2013-2016) realizacja zleceń grupy Szałtaj-Bołtaj (Anonimnoj Internacionał) działającej  pod kierunkiem Władimira Anikajewa i z „kryszą” ze strony Michajłowa z FSB. Aleksandr Głazastnikow, jedyny niearesztowany członek grupy (poprosił o azyl w Estonii) zwierzał się na portalu Fontanka  "na specjalistycznych stronach hakerskich za parę tysięcy rubli można zamówić włamanie do skrzynek pocztowych".  Swoją drogą, nie podejrzewaliśmy, że te "specjalistyczne strony hakerskie" to oferta Rosjan z FSB. Pamiętamy publiczny apel  tej grupy do Szojgu, któremu udowodnili  luki w systemie zabezpieczeń resortowej e-poczty i żartobliwie proponowali mu  zniżkę 50% na wykup dostępu do tajnych dokumentów wojskowych pod warunkiem, że zwolni niekompetentnych speców ze swego  kontrwywiadu (zob. post Wojskowi w Rosji nie mają poczucia humoru; 7.02.2017). Biznesmeni, urzędnicy i politycy bez szmerania wykupywali  pocztę ukradzioną przez Dokuczajewa i jego kumpli dla zespołu Anikajewa.  Ukradli pocztę z 75 skrzynek, w tym 32 wyższych urzędników --  Prigożyna,  Natalii Timakowej -- sekretarki Miedwiediewa, samego Medwiediewa,   wicepremiera  Dworkowicza i znanych biznesmenów. Niewykupione dane i kompromaty  publikowano.
 Ale  nie należy żartować z niektórych  decydentów.   Anikajewa w końcu aresztowano i za wolność wydał on nie tylko kumpli, lecz też Michajłowa i Dokuczajewa.
 W 2016 roku Amerykanie odkryli, że Dokuczajew w 2014 roku włamał się do 500 mln kont Yahoo  -- ukradł dane dotyczące kont bankowych, zaś  bazę adresową sprzedał spamowcom. Wyciekły dane polityków, wojskowych, urzędników amerykańskich i rosyjskich. Akcja ta doprowadziła do upadku Yahoo! i przejęcia firmy przez   Verizon.   Najprawdopodobniej wraz ze swoim szefem uczestniczył Dokuczajew  w ataku FSB z 2015 r.  na serwery demokratów w USA jako grupa Cozy Bear. Aresztowano go w styczniu 2017 roku, zamknięto też jego przyjaciela – znanego hakera Konstantina Kozłowskiego, też zresztą pracującego dla FSB.  Wiadomo, że podobnie jak Michajłowowi  postawiono mu zarzut zdrady ojczyzny, ale niewiele ponadto --  nie wiadomo gdzie przebywa, kiedy i przez kogo będzie osądzony. Dokuczajew opracował przykazania dla początkujących hakerów, m.in. radził: nigdy nie rozmawiać z obcymi na temat włamań, korzystać tylko ze znanego i dogodnego oprogramowania, uczestniczyć w forach dot. bezpieczeństwa – pytać i udzielać rad, zadbać o 5-6 skrzynek pocztowych w różnych domenach oraz 2-3 zdalne konta, no i  kupować czasopismo Haker. Najważniejsze to – zadbać o bezpieczeństwo w sieci, lepiej być paranoikiem niż mieć kłopoty. Może jeszcze dodamy -- lepiej sobie dobierać współpracowników, mieć ograniczone zaufanie do zleceniodawców i liczyć się z upadkiem "kryszy".                
Bezpieczeństwo najdroższe ze wszystkiego

                                                   --     
                                            

Komentarze