Dobry przykład
zawsze ma szanse znaleźć naśladowców,
mniej dobry, ale korzystny – tym bardziej.
Tak więc idea powołania najemników szerzona przez Eebena Barlowa
realizowana przez jego Exucutive Outcomes i chlubnie kontynuowana przez Wagnerowców z Rosji
odżyła w dość niespodziewanej wersji, budząc niepokój i wywołując
skandal w USA i dając Shadenfreude
braciom Rosjanom z The Bell, którzy (pewnie z pewną dozą radości) cytują opisującą ją agencję Bloomberg i inne źródła. Aby to
wszystko zrozumieć trzeba dość dużej dozy wyobraźni. Bohaterem jest tym razem
Eric Prince, twórca amerykańskiej słynnej wojskowej prywatnej formacji najemnej Blackwater. Po skandalach w
Iraku Prince zmuszony był ową Blackwater
w 2010 r. sprzedać. W jej zastępstwie
powstała nowa grupa – Frontier Security
Group (FSG). I teraz na stronie www FSG
(jej chińskiej mutacji) zamieszczono informację, że najemnicy Prince’a tworzą wojskowy obóz
szkoleniowy dla Chińczyków w prowincji
Xinjiang, czyli tam gdzie reedukacji w obozach pracy poddawani są Ujgurzy i
wyznawcy islamu. Szum zrobił się niejaki (informację szybko usunięto), ale
temat podjęto. Prince jest związany z Trumpem, jego siostra
uzyskała w aktualnym rządzie tekę
ministra edukacji, a Stany Zjednoczone
konkurują z Chinami i współpraca wojskowa z nimi jest prawnie zabroniona,
nie mówiąc, że zdobyte
doświadczenia Chińczycy mogą
przekazać swemu wojsku i policji na
miejscu, co pogłębi represje wobec
Ujgurów. Prince tłumaczył, że tylko
szkoli ochroniarzy różnych obiektów, jest biznesmenem, polityką nie interesuje
się i nie narusza interesów USA. Nie jest to do końca prawda. Polityka i
gospodarka są nierozerwalnie powiązane. Chiny w 2013 roku ogłosiły program Jeden pas,
jeden szlak, mający odtworzyć szlak jedwabny. Ich celem jest stworzenie dróg
handlowych dla swoich towarów łączących Azję, Europe i Afrykę. Jednym z zadań
zaś – wydobycie bogactw naturalnych w Afryce, co oczywiście wymaga oficjalnej lub nieoficjalnej ingerencji
zbrojnej na terenach walk oraz ochrony kopalni.
Wiedza i doświadczenie Prince’a i jego ludzi są tu bezcenne. Istotną rolę w interesach Prince’a pełni powstała w 2013 r. chińska spółka inwestycyjna Citic obracająca
kapitałem około $96 mld, która w 2018 r. przekazała $100 mln do FSG.
Prince w 2018 r. zrezygnował z funkcji szefa rady dyrektorów
FSG i zostawił sobie tylko 9% ich akcji, ale jego stanowisko i udziały w Citic
są znaczne, FSG pozyskuje też fundusze z Hong Kongu. Tak, że niezależnie od , niewykluczone, że
szczerych, deklaracji Prince’a Chińczycy cenią i wykorzystują jego wiedzę i
umiejętności w celach niekoniecznie zgodnych z interesami USA.
Dobry przykład
zawsze ma szanse znaleźć naśladowców,
mniej dobry, ale korzystny – tym bardziej.
Tak więc idea powołania najemników szerzona przez Eebena Barlowa
realizowana przez jego Exucutive Outcomes i chlubnie kontynuowana przez Wagnerowców z Rosji
odżyła w dość niespodziewanej wersji, budząc niepokój i wywołując
skandal w USA i dając Shadenfreude
braciom Rosjanom z The Bell, którzy (pewnie z pewną dozą radości) cytują opisującą ją agencję Bloomberg i inne źródła. Aby to
wszystko zrozumieć trzeba dość dużej dozy wyobraźni. Bohaterem jest tym razem
Eric Prince, twórca amerykańskiej słynnej wojskowej prywatnej formacji najemnej Blackwater. Po skandalach w
Iraku Prince zmuszony był ową Blackwater
w 2010 r. sprzedać. W jej zastępstwie
powstała nowa grupa – Frontier Security
Group (FSG). I teraz na stronie www FSG
(jej chińskiej mutacji) zamieszczono informację, że najemnicy Prince’a tworzą wojskowy obóz
szkoleniowy dla Chińczyków w prowincji
Xinjiang, czyli tam gdzie reedukacji w obozach pracy poddawani są Ujgurzy i
wyznawcy islamu. Szum zrobił się niejaki (informację szybko usunięto), ale
temat podjęto. Prince jest związany z Trumpem, jego siostra
uzyskała w aktualnym rządzie tekę
ministra edukacji, a Stany Zjednoczone
konkurują z Chinami i współpraca wojskowa z nimi jest prawnie zabroniona,
nie mówiąc, że zdobyte
doświadczenia Chińczycy mogą
przekazać swemu wojsku i policji na
miejscu, co pogłębi represje wobec
Ujgurów. Prince tłumaczył, że tylko
szkoli ochroniarzy różnych obiektów, jest biznesmenem, polityką nie interesuje
się i nie narusza interesów USA. Nie jest to do końca prawda. Polityka i
gospodarka są nierozerwalnie powiązane. Chiny w 2013 roku ogłosiły program Jeden pas,
jeden szlak, mający odtworzyć szlak jedwabny. Ich celem jest stworzenie dróg
handlowych dla swoich towarów łączących Azję, Europe i Afrykę. Jednym z zadań
zaś – wydobycie bogactw naturalnych w Afryce, co oczywiście wymaga oficjalnej lub nieoficjalnej ingerencji
zbrojnej na terenach walk oraz ochrony kopalni.
Wiedza i doświadczenie Prince’a i jego ludzi są tu bezcenne. Istotną rolę w interesach Prince’a pełni powstała w 2013 r. chińska spółka inwestycyjna Citic obracająca
kapitałem około $96 mld, która w 2018 r. przekazała $100 mln do FSG.
Prince w 2018 r. zrezygnował z funkcji szefa rady dyrektorów
FSG i zostawił sobie tylko 9% ich akcji, ale jego stanowisko i udziały w Citic
są znaczne, FSG pozyskuje też fundusze z Hong Kongu. Tak, że niezależnie od , niewykluczone, że
szczerych, deklaracji Prince’a Chińczycy cenią i wykorzystują jego wiedzę i
umiejętności w celach niekoniecznie zgodnych z interesami USA.
Komentarze
Prześlij komentarz