Trochę upraszczając, kampania przedwyborcza wskazuje,
że Amerykanie mają wybór między nieco
narwanym i niekompetentnym Trumpem a powiązaną interesami z Rosją i
uwikłaną w lewe interesy Clintonową. W obu
przypadkach kluczowy jest sposób postrzegania Rosji stanowisko wobec niej kandydata, przynajmniej jako argument w kampanii wyborczej. Media rosyjskie komentujące sytuację nie nadążają z reakcją na kolejne wypowiedzi i
działania całej trójki – Obamy, Trumpa i Clinton. W efekcie robi się „miszmasz” gdzie wiadomość o sprzedawaniu ryb
przez Saszę Obamę (pilnuje jej 6 ochroniarzy)
i tłumnej obecności obrońców praw
zwierząt na mityngu oburzonej tym Clinton miesza się z oceną przez Obamę, Clinton i Trumpa sytuacji w
Syrii. Obama zarzucił Rosji pozorne działania w kwestii rozwiązania problemów Syrii i
domagał się „stanowczych kroków”, oskarżając Putina o brak odpowiedzialności, co spotkało się z ostrą (powinien uważać na słowa i ponosić
konsekwencje wypowiedzi) naganą doradcy prezydenta Rosji -- Uszakowa. Dziwi ostrość tonu w zestawieniu niskim szczeblem w hierarchii władzy komentującego.
Trump wydaje się nie rozumieć, że zarówno „sojusz z Rosją przeciw ISIL” jak i z opozycją "przeciw reżimowi Asada" jest sprawą bardziej skomplikowaną niż chce tego rosyjska (i prozachodnia) propaganda.
Rosja zarzuca Clinton, że jej kampanię (i obecne, antyasadowskie, działania amerykańskie) wspiera finansowo Arabia Saudyjska (i niewątpliwie rzeczywiście wspiera). Trump wierzy w siłę haseł populistycznych, nawet gdy nie są spójne:: "niech Japonia płaci za obronę jej przez USA i w razie ataku (z czyjej strony?), broni Stanów Zjednoczonych (czym, skoro miała zakaz zbrojenia się?) inaczej trzeba zawetować umowę sojusznicza lub chociaż zagrozić jej zawetowaniem".
Jakie jest stanowisko Rosji? Zarówno brak kompetencji politycznych u Trumpa jak uwikłania finansowe Clinton są dla niej korzystne. Chce wygrać niezależnie od wyniku wyborów w Stanach. I ma na to szanse, co nie jest dla Polski dobrą informacją.
Trump wydaje się nie rozumieć, że zarówno „sojusz z Rosją przeciw ISIL” jak i z opozycją "przeciw reżimowi Asada" jest sprawą bardziej skomplikowaną niż chce tego rosyjska (i prozachodnia) propaganda.
Rosja zarzuca Clinton, że jej kampanię (i obecne, antyasadowskie, działania amerykańskie) wspiera finansowo Arabia Saudyjska (i niewątpliwie rzeczywiście wspiera). Trump wierzy w siłę haseł populistycznych, nawet gdy nie są spójne:: "niech Japonia płaci za obronę jej przez USA i w razie ataku (z czyjej strony?), broni Stanów Zjednoczonych (czym, skoro miała zakaz zbrojenia się?) inaczej trzeba zawetować umowę sojusznicza lub chociaż zagrozić jej zawetowaniem".
Jakie jest stanowisko Rosji? Zarówno brak kompetencji politycznych u Trumpa jak uwikłania finansowe Clinton są dla niej korzystne. Chce wygrać niezależnie od wyniku wyborów w Stanach. I ma na to szanse, co nie jest dla Polski dobrą informacją.
Komentarze
Prześlij komentarz