Przez
ostatni tydzień we wszystkich rosyjskich
mediach pojawiła się informacja o „masowej bójce” w szkole podstawowej.
„Masowa” może ona nie była – brała w niej udział piątka dzieci, ale ujawniła
ukrywane skrzętnie problemy rosyjskiej szkoły.
27 lutego w elitarnej moskiewskiej szkole nr 67 pobiło się 5 słodkich panieneczek
z trzeciej klasy szkoły podstawowej, urodzonych w latach 2009 - 2010. Zrobiły to tak skutecznie, że cztery wymagały pomocy pogotowia, w
tym dwie bardzo poważnego leczenia szpitalnego, z racji uszkodzenia czaszki, wstrząsu mózgu i
uszkodzenia narządów wewnętrznych w jamie brzusznej. Szkołę tę w latach 2016-2017 ministerstwo nauki zaliczyło
do 500 najlepszych placówek edukacyjnych w kraju, jej nauczycieli często nagradzano za znakomite wyniki pracy.
Zainicjowała obecny konflikt nowa, przyjęta we wrześniu, uczennica, która (wg
mediów) „przejawiała agresję”. Nie bardzo
wiadomo jakie było tło awantury -- w istocie sprawy usiłuje się teraz rozeznać policja i
dyrekcja szkoły. Raczej trudno uwierzyć,
że nie wiedzą o co chodziło, ale wolą
sprawę wyciszyć i ukryć rzeczywiste problemy. ![]() |
| Ta awantura skończyła się złamanym kręgosłupem |
Matki przyznały, że podobne incydenty miały miejsce i w innych szkołach do których uczęszczają ich maluchy – a to chluśnięto w oczy atramentem powodując kłopoty ze wzrokiem, a to złamano nos, a to dziecko silnie pobito aż wylądowało w szpitalu.
Odnotowano też złamanie kręgosłupa. Rozwiązywanie konfliktów drogą dziecięcych
bójek jest w Rosji normą, tyle że spraw
nikt nie nagłaśnia, przeciwnie szkoła robi wszystko, aby je wyciszyć. Dla nas nieco szokujący jest wiek i płeć nieletnich rozbójników. Raczej kojarzymy tego
typu poważne bójki z chłopcami i to nieco starszymi. Toż to rówieśniczki naszych
pierwszokomunijnych słodkich pociech! Szkoły dbają o reputację, skłaniają więc rodziców do milczenia. Większość
pedagogów uważa, że wychowanie dzieci należy do rodziców, a szkoła ma się skupić wyłącznie na nauczaniu. Nikt nie umie rozwiązywać konfliktów, więc zakłada
się, że takowych nie ma. W przypadku problemów
wpisuje się dziecku uwagę w dzienniczku i niech rodzice się martwią. Szkoły zatrudniają często psychologów, ale nie radzą sobie oni na ogół z
trudnościami, nie mają wpływu na dzieci i nauczycieli, nie mówiąc o
rodzicach. Wychowanie sprowadza się do
nauczania pieśni i wierszy patriotycznych oraz udziału w uroczystościach. Młodzież ma problemy z zachowaniem minimum kultury.

Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń