Przejdź do głównej zawartości

Rosja 2017

Mitingi marcowe
Spróbujmy przypomnieć niektóre istotne wydarzenia  i tendencje mijającego roku w Rosji, niespecjalnie akcentowane w oficjalnym dorocznym bilansie. Specom z FSB odrobinę wymknęła się spod kontroli afera Szałtaj-Bołtaj i trzeba było po niej posprzątać, zaostrzyła się polityka rządu – na mocy (w zasadzie dotąd martwej) ustawy w 2014 r. za wyjście na ulicę z plakatem aresztowano i torturowano Irlada Dadina, szykował się (wyraźnie ustawiony przez Putina) proces o łapówkę ministra gospodarki Aleksieja Uljukajewa. Między petersburskim środowiskiem m.in. reprezentowanym przez Fontankę a Kremlem zaczęło mocniej iskrzyć, tym razem o Sobór Izaakiewski. Nerwowo zareagował na to wicemarszałek Dumy Piotr Tołstoj – nawymyślał obrońcom świeckości soboru od bycia dziećmi ludzi „zza czerty osiedłosti”, czym przeraził Żydów („nas ogarnęła trwoga”). Wydawało się, że władza panuje nad sytuacją, gdy wszystko w marcu się rozsypało.
W maju ubiegłego roku krajem wstrząsnęło „dienieg niet” Miedwiediewa, podsumowujące brak odpowiedniej rewaloryzacji emerytur.
 Środowisko opozycyjne wykorzystało  w 2017 roku  te nastroje nagłaśniając rewelacje Fundacji Nawalnego dotyczące ogromnego osobistego majątku premiera. W efekcie po internetowym filmiku "On wam nie Dimon"  w marcu (ku zaskoczeniu władz) na ulicach całej Rosji pojawiła się młodzież szkolna i studenci z adresowanym do premiera hasłem „stop korupcji”. Coraz głośniej, nawet w Dumie, zaczęto mówić o dymisji premiera  („Nie upilnowaliśmy Dmitrija Anatoljewicza, podsumował Putin). Władza trochę spanikowała: zaproponowano kolonie karne dla 14-latków i strzelanie do tłumu bez zwracania uwagi na ofiary – dorośli, starcy, dzieci i kobiety w ciąży – jak leci. Krajem wstrząsnęły też  strajki tirowców. Zwiększenie o 25% opłat drogowych (Płaton) spowodowało parotygodniowy strajk ponad 10 tys. przewoźników w 60 rejonach Rosji. Udało się jednak w końcu zapanować nad sytuacją bez drastycznych  ustaw. Nie mniej proces przykręcania śruby nabrał rozpędu. Marcowe wybory w Akademii Nauk, podczas których Putin kazał się wycofać wybranemu przewodniczącemu, a wyborców rozpędził,  dobrze obrazowały niezależność nauki. Uderzono w kulturę likwidując Uniwersytet Europejski w Petersburgu, oraz aresztowano  reżysera Sieriebrennikowa,  wg niektórych historyków pośrednio --  w zwolenników Miedwiediewa
Proces Uljukajewa
 Z licznych bibliotek publicznych nie tylko spisano książki wydane przez fundację Sorosa, ale nawet  niekiedy pozycje klasyków rosyjskich zakupione przez tę fundację. Uljukajewa przykładnie skazano na 8 lat kolonii karnej, Nawalnemu zabroniono startu w wyborach. Nabrała wyrazistości polityka historyczna – postawiono pomniki Iwanowi Groźnemu, Aleksandrowi III i Stalinowi oraz dla równowagi --  Ścianę Smutku ku czci represjonowanych ze względów politycznych. Ograniczono obchody setnej rocznicy rewolucji październikowej do konferencji naukowych i dyskusji, jej punktem centralnym stał się Marsz Świętej Wojny, czyli hołd dla żołnierzy z 1941 roku. Władze upowszechniły serial o Parvusie a Kommersant -- wiedzę o roli cudzoziemców w rewolucji. Tak więc można było się dowiedzieć, że bolszewików opłacili Niemcy, a mordowali w ich imieniu z bezgranicznym bestialstwem ludność cywilną, zwłaszcza na Krymie i na Ukrainie, Łotysze i Chińczycy. Oczywiście również zwolennicy bolszewizmu mogli do woli głosić swoja prawdę historyczną. Władza odkryła, że taka wolność słowa niczym jej nie grozi...
  Warto przypomnieć Kadyrowa i jego akcję zwalczania gejów i dbania o porządek, w ramach których  rozstrzelano sporo osób, spalono domy ich rodzin i przyjaciół… Można jeszcze wspomnieć tajemnicze alarmy bombowe trwające od września do rocznicy rewolucji, które podobnie jak strajk tirowców dużo 
W Arktyce
kosztowały państwo.
Nam najbardziej podobała się historia z Miedwiediewem. Podejrzewamy, że  wrzutki kompromitujące premiera miały się jakoś do marcowych wyborów prezydenckich. Gdy jednak już nawet komuniści chcieli premiera   rozliczać ogłoszono, że biedak ma ciężką grypę. Równocześnie poza mediami rządowymi można było się dowiedzieć, że Putin wezwał jego i Szojgu na Arktykę, a konkretnie na Wyspę Aleksandry. Tam sobie panowie porozmawiali w  tysiącletniej jaskini lodowej, ponoć  odpornej na podsłuchy, oczywiście na temat piękna przyrody.  Wkrótce potem Duma uchwaliła, że finansami członków rządu i ich rodzin może się zajmować tylko wewnętrzna służba FSB. I tak na  temat posiadłości, mieszkania w pałacyku, wyciętych stuletnich cedrów i włoskich winnic nikt więcej nie debatował, a premier na grudniowym zjeździe tak entuzjastycznie wynosił pod niebiosa  zalety Putina, że aż go wkurzył.

Komentarze