
Bezpośrednim powodem wyjścia ludzi na ulice była sprawa majątku premiera Dmitrija Miedwiediewa, ujawniona przez FBK (Fundacja ds. Walki z Korupcją) Nawalnego, nagłośniona przez Fontankę i Kommersanta oraz samego Nawalnego.
Jako drugi postulat pojawiła się obrona osób skazanych za uczestnictwo w protestach 2012 r. Kandydujący na urząd prezydenta w 2018 r. opozycjonista Nawalny od dawna zapowiadał wiec przeciw
korupcji w Moskwie. Spór z władzami dotyczył miejsca, a ściślej terminów pozwolenia.
Nawalny zgłosił ulicę Twerską, a ponieważ władze w ustalonym prawnie terminie
nie oponowały przeciw tej lokalizacji brak sprzeciwu potraktował jako decyzję pozytywną. Władze zmieniły
lokalizację po ustalonym w ustawie terminie, co Nawalny uznał za nieważne. 23
marca br ostrzeżono w mediach, że zapowiedziany na niedzielę mityng na Twerskiej jest nielegalny, a 24 marca – że ewentualnie jego uczestnicy
będą aresztowani. Przyszło 30 tys. (wg
policji 7-8 tys.) osób – aresztowano 400-500 (ponad 2 razy więcej niż w 2012
r.) w tym Nawalnego. Demonstranci
zachowywali spokój – atakowała ich mimo to brutalnie policja .
Pokazywanie w mediach leżącego policjanta
było nieprzekonywujące, bo zaczęto filmować go jak już leżał, a nikt nie sfilmował
ani jednej próby atakowania jego lub policji przez kogokolwiek, natomiast wiele scen –
atakowania przez policję spokojnych ludzi – uczniów, kobiety. Rzecznik Komisji
Nadzoru Mediów Wadim Ampełomski wydał komunikat jak media mają przedstawiać
zamieszki „obiektywnie” tzn. –
manifestanci nie poszli na miejsca wyznaczone,
wiedzieli, że mityng na Twerskiej nie jest legalny, a więc aresztowania
uzasadnione. Nawalny winny jest spowodowania zamieszek… Tyle w Moskwie. Co w
Petersburgu i innych miastach? Też zamieszki. O tym w kolejnych postach czyli c.d.n.
Komentarze
Prześlij komentarz