
Niedzielne
wiece były nietypowe. Wzięli w nich
udział nie tylko dysydenci, lecz też uczniowie i
studenci z elitarnych uczelni. Najwięcej było piętnastolatków. Okazał swą siłę internet, a korzysta z niego głównie młodzież i to niekoniecznie
najbiedniejsza. Formalnie w Moskwie głównym zarzutem była zmiana miejsca
spotkania, co trudno uznać za poważne przestępstwo. Hasło walki z korupcją jest na sztandarach władzy,
więc głosząca je młodzież godna jest pochwał a nie krytyki.
A teraz jeszcze „tortury!” Rodzice i krewni co najmniej parudziesięciu z tysiąca uwięzionych pobiegli po adwokatów i do organizacji praw więźniów, a następnie -- do opozycyjnej prasy. Zestawienie praktyki rosyjskiego więziennictwa z prawami człowieka (link) to wymaganie od baru mlecznego PRL, aby spełniał kryteria restauracji dla VIP-ów.
A teraz jeszcze „tortury!” Rodzice i krewni co najmniej parudziesięciu z tysiąca uwięzionych pobiegli po adwokatów i do organizacji praw więźniów, a następnie -- do opozycyjnej prasy. Zestawienie praktyki rosyjskiego więziennictwa z prawami człowieka (link) to wymaganie od baru mlecznego PRL, aby spełniał kryteria restauracji dla VIP-ów.
![]() |
Nawalny na wiecu |
Rodzin nie powiadomiono o miejscu pobytu aresztowanych. Ekspert organizacji Gułagu.net Ewa
Markacziowa powołując się odpowiednie
paragrafy konstytucji i przepisy prawne
(rozdz. 285, 286, 292, 301 Kodeksu Karnego RF) wysłała skargę do
prokuratora Moskwy W.W. Czurikowa oraz do agendy RBK i innych gazet
opozycyjnych.
Raczej wątpliwe, by skargę rozpatrzono pozytywnie, zwłaszcza, że sprawę wieców wyciszono w Rosji, a i za granicą media bardziej przejmują się aresztantami Łukaszenki niż Putina. Nie mniej zawsze w kraju i poza nim znajdą się środowiska, które rzecz nagłośnią.
Tortury? Jakie tortury, przecież to normalka, oni nie wiedzą o czym
mówią, pewnie westchnął naczelnik
aresztu wrzucając skargę do kosza, jeżeli w ogóle do niego doszła.
Raczej wątpliwe, by skargę rozpatrzono pozytywnie, zwłaszcza, że sprawę wieców wyciszono w Rosji, a i za granicą media bardziej przejmują się aresztantami Łukaszenki niż Putina. Nie mniej zawsze w kraju i poza nim znajdą się środowiska, które rzecz nagłośnią.

Nota bene, nam się spodobała fotka z panem, który chodzi na wszystkie wiece z tabliczką "Ja spaceruję!"
Komentarze
Prześlij komentarz