
„Jako prawosławny człowiek, protestuję przeciw opłatom na rzecz osób nie należącym do prawosławnej cerkwi” – grzmiał na rozprawie sądowej o alimenty. Sąd nakazał mu 40 godzin pracy społecznej. Do robót publicznych nie stawił się, więc jego dług w 2017 r. osiągnął 670 tys. rubli. Ponieważ groziła mu kara więzienia napisał prośbę do samego Putina. Końcowa fraza brzmiała „Jeżeli jednak nie wolno mi wyznawać prawosławia w prawosławnym państwie i żyć jak prawosławny chrześcijanin, proszę mi pomóc powrócić do historycznej ojczyzny Rosji – na Ukrainę. Gdyby mnie aresztowano będę więźniem sumienia, skazanym na męczeństwo za wyznawanie religii, za swoją wiarę”. Wszystko wskazuje, że rzeczywiście ma duże szanse owym „więźniem sumienia” zostać. Możemy dodać, że obecni prawnicy cerkiewni nie do końca podzielają jego poglądy – cerkiew nakazuje spełniać obywatelskie obowiązki, a gdyby ojciec ją wychowywał może córka nawróciłaby się na prawosławie. Nie ma to jak obawa przed anatemą. Człowiek gotowy jest na męczeństwo.!
Komentarze
Prześlij komentarz