Przejdź do głównej zawartości

Ich tam nigdy nie było....



Nowa Gazeta podjęła temat Rosjan więzionych w DNR i ŁNR. Dla nas to wszystko jest niespójne --  ochotnicy rosyjscy przy wsparciu wojska Rosji zajmują tereny Ukrainy,  po czym bohaterowie walczący o tę demokratyczną Noworosję  lądują w  więzieniach, a ojczyzna bynajmniej nie spieszy im na ratunek. Wielu walczących ochotniczo w 2014 roku i później  Rosjan  po zwycięstwie  obudziło się w więzieniach  nowych, „samoistnych” republik. Przyczyny aresztowań były różne. Według  Giorgija Aleksandrowa z Nowej Gazety „na przykład znaleźli się w niewłaściwym miejscu i czasie, komuś podpadli lub widzieli co nie trzeba [np. grabież banku], zarzucano im nawet… szpiegowanie na rzecz Rosji”.  Najemnicy nie są objęci konwencjami międzynarodowymi i w zasadzie  każdego można uznać za przestępcę. Na początku wojny, w 2014 roku,  w Doniecku rekwizycje dóbr, budynków i majątku  firm przez zwycięzców były normą, setki tysięcy ludzi uciekało  zostawiając domy i dobytek, bronią handlowano bez kontroli.  W DNR sytuacja prawna jest obecnie  skomplikowana --  obowiązuje parę kodeksów karnych, można aresztować z nakazu A. Zacharczenki, poza tym wojna stwarza specjalne okoliczności, więc  każdemu uprzedniemu dowódcy oddziału (nie bezzasadnie) można przypisać dożywocie za zabójstwa, bandytyzm  i rekwirowanie transportu, np. Rosjanin Władimir Ust’jancew (Żuk), dowodzący 6 kompanią brygady Opłot, potem komendant obrony miasta Torez dostał 21  lat za rekwizycję w czasie wojny  transportu i budynków. Jeńcy rosyjscy, którzy wrócili do DRN w ramach wymiany z Ukrainą zostali oskarżeni o szpiegostwo i poddani torturom przy których ukraińskie były pieszczotami. W więzieniach DNR siedzi obecnie  bez sądu około 500 Rosjan.  Zdaniem przedstawicieli służb specjalnych, władzom Rosji nie śpieszy się do wpuszczenia do ojczyzny  uczestników wojny –  unurzani we krwi niekiedy cywilów wiedzą „jak naprawdę było”, więc   wygodniej jest wysłać ich do Syrii lub do końca życia zamknąć w więzieniach DNR, zwłaszcza, że jako ochotnicy prawnie nie istnieją. Rodzinom zabroniono podawania nazwisk aresztowanych w DNR i ŁNR, a bez tego pomoc prawna nie jest możliwa. W artykule zamieszczono relacje 2 uwięzionych osób. Obie dysponowały dostawami pomocy humanitarnej, a  torturowano je licząc, że mają dostęp do pieniędzy. A przecież nie wszyscy to idealiści...



Komentarze