Przejdź do głównej zawartości

Jak dostać za rozmowę 10 lat więzienia i ukraść parę metrów mieszkania -- czyli sądownictwo w Rosji


Nowaja Gazeta poprosiła o ocenę   rosyjskich  sądów Jurija Kostanowa,  przewodniczącego moskiewskiego kolegium prawników „Adwokackie Partnerstwo” i członka Rady ds. Praw Człowieka przy prezydencie. Jego zdaniem, sądom  tym obca jest   rzymska zasada "nie ma kary bez przestępstwa i przestępstwa bez kary”, raczej kierują się dewizą „to nie my będziemy siedzieć w więzieniu”.  Sam Putin interweniował, gdy za przestępstwo uznano napisanie skargi do wyższej instancji.  Sądy mają kłopoty nawet z formalną stroną procesu. Jak prokurator przebywa akurat  na urlopie, przewodniczący radzi protokolantowi   – nie piszcie, że na procesie go nie było, albo zaznaczcie, że oskarżająca strona nie zgłosiła skarg na brak śledczych i prokuratora.  Kostanow opisał parę znanych mu przypadków działania moskiewskich  sądów.  Niejaki Cyryl K.  do późnej nocy gadał ze znajomym w jego mieszkaniu. Jak wyszedł  gospodarza obrabowało dwoje uzbrojonych ludzi.  Za napad z bronią 9,5 lat kolonii zaliczył jednak  Cyryl K., bo tak stwierdzili śledczy. Tak, bo tak.  Wideo z kamery sąd nie zobaczył, poprzestając na wierze w  słowo skarżących, (sfabrykowane)  przyznanie się oskarżonego – też nie chciał uwzględnić, choć Ci co je widzieli kwestionowali autentyczność  podpisu.
 Obserwując wideo z innego procesu tegoż sądu Kostanow był świadkiem, jak sąd  nie chciał dopuścić dowodu w formie pisemnego przyznania się oskarżonego (choć ten kwestionował jego autentyczność), po czym zabronił to zaprotokołować.   
 Nam się podobała sprawa pułkownika C.  Pułkownikowi polecono ukrócić złodziejstwo sprzętu wojskowego  i zadbać o jego ochronę. I rzeczywiście to zrobił, czym naruszył interesy poprzedników  i zaprzyjaźnionych z nimi śledczych i sędziów.   Gdy więc zapowiadał się jego  awans na generała wytoczono mu 3 procesy. Pierwszy o uszkodzony  dach nad magazynem. Przypomniano sobie, że parę lat wcześniej kazał wymienić przeciekający dach, gdy więc niedawno,  po paru latach  śnieżyca dach uszkodziła wytoczono mu proces „o przekroczenie uprawnień”.  Jeszcze lepsze są dwa kolejne oskarżenia. Otóż  chodzi o teściową i kradzież 9,5 m kw.  służbowego mieszkania. Śledczy z całą powagą do sądu wojskowego  wnieśli sprawę o kradzież najpierw 9,5 a potem 2,5 m kw. mieszkania.  Po prostu pułkownik  do rodziny zaliczył teściową, więc przyznano mu z tej racji  większe mieszkanie. A teściowa, zdaniem sadu, to nie rodzina.  Jak  mógł  te metry ukraść skoro mieszkanie  nadal pozostawało  służbowe?  A jeżeli ukradł to (zgodnie z definicją kradzieży)  powinien ukryć  te 7 m kw.,   bo kolejne mieszkanie  oznaczało kradzież nieco mniejszą -- 2,5 m.  Do wyroku nie doszło -- skończyło się uznaniem braku cech przestępstwa, ale z awansu pułkownika  oczywiście nici.  Swoją drogą jeżeli już najzawziętsi wrogowie musieli odwoływać się do tak dętych oskarżeń, to ten pułkownik musiał być prawie święty jak na rosyjskie realia.

Komentarze