
Na stronie blogi Moskwy
znaleźliśmy wynurzenia Olgi Rodiowej z Murmańska,
której grupa
„Wektor” uczestniczy
w akcji „Polarna róża”. Grupa składa się z 10 osób – czterech na etacie i 6
wolontariuszy.
Celem akcji jest walka z
HIV i innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Zarysowany obraz nie jest
optymistyczny – organizacja
skupia się
na prostytutkach – męskich i damskich oraz narkomanach. Damskie „robotnice
seksu” urzędują na ulicy, męskie – w klubie gejowskim.
W Murmańsku najczęściej wybierana jest
przelotowa ulica Swierdłowa.
Zima trwa tu długo, a po ulicy włóczą się
hordy bezpańskich psów, które mogą zaatakować ludzi.I czasem atakują. Śnieżyca i mróz są codziennością przez większość roku, a stroje "służbowe" są raczej przewiewne. . Dziewczyny
często nie mają dokumentów, a i wśród
klientów zdarzają się świry.
Na ogół
codziennie
nawet przy śnieżycy średnio na ulicy urzęduje 50-60 panienek. Przed
nimi droga do nicości – z powodu chorób i aresztowań co rok, dwa zmienia się skład osobowy podopiecznych
Wektora.
Mało kogo udaje się uratować –
lądują w więzieniu, potem wracają lub wręcz umierają.
Grupa Wektora
dokonuje wstępnych testów na HIV, niestety na
ogół o wynikach pozytywnych,
kieruje na
testy potwierdzające i do służby zdrowia.
Rozdaje prezerwatywy, strzykawki jednorazowe i inne medykamenty.
Ponieważ dziewczyny nie mają papierów, a niekiedy wręcz mają kłopoty prawne
załatwienie im opieki medycznej to droga przez mękę biurokratycznych przepisów,
często nie zakończona sukcesem. Prostytucja jest wszędzie, ale kraje Zachodnie
nieco złagodziły jej krańcowe formy – Murmańsk bardziej jeszcze
przypomina biedne kraje tzw. Trzeciego Świata
niż np. Berlin czy
nawet Moskwę.
Komentarze
Prześlij komentarz