Przejdź do głównej zawartości

Idea wspierania rodzin wielodzietnych w wizji rządu, statystyce i praktyce Wołgogradu....



 Za niecałe 5 miesięcy w Rosji odbędą się wybory parlamentarne, co powoduje nasilenie propagandy jeżeli nie sukcesu, to skutecznego pokonywania  trudności. W tej poetyce premier Dmitrij Miedwiediew zaprezentował sprawozdanie z pięcioletnich rządów oraz plany.  Wyraźnie zaznaczył, że „głębokie zmiany strukturalne”  i koszty kryzysu  nie obejmą strefy socjalnej, a „kapitał macierzyński” co najmniej przez najbliższe dwa lata  nadal będzie istnieć. Obecnie wynosi 475 tys. rubli (ok. 25 tys. zł), może być przeznaczony na kredyt wzięty na budowę domu lub na kształcenie dzieci, władze przydzielą też  działki budowlane.  Skuteczność pomocy rodzinom wielodzietnym nie znajduje jednak odbicia w statystyce. Minister pracy i spraw socjalnych Maksym Topilin  poinformował, że 19 mln Rosjan (14,1% obywateli)  uzyskuje dochody poniżej minimum socjalnego,  60-70%  wśród nich stanowią rodziny z dziećmi (w tym zarówno wielodzietne jak  samotne matki, rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi), niekiedy mieszkające w oddalonych osiedlach bez dróg,  wodociągów i gazu.
No, ale mamy kapitał macierzyński i przydział działek pod dom dla rodzin wielodzietnych. Jak obecnie wygląda praktyka  w tym zakresie przedstawiła Jelena Picz  w Wiestiach (20.04.2016 godz. 9,09)  na przykładzie Wołgogradu. Cmentarz w okolicy podmoskiewskiej wydaje się niezłym rozwiązaniem w porównaniu z ofertą działek dla licznych rodzin w tym rejonie.   Kości i czaszki można usunąć,  przynajmniej istnieje infrastruktura.  W Wołgogradzie setkom rodzin wielodzietnych przydzielono zaś działki w rejonach nie nadających się do życia nawet dla zwierząt. Znajdowały się tam uprzednio składy nawozów i chemikaliów, a  w ziemi wielokrotnie przekroczona jest dopuszczalna norma amoniaku, rtęci i innych trucizn.

 
 Od ich zapachu po minucie dusi w gardle i boli głowa, 
Pozostawione zwały chemikaliów przeżarły ziemię i skaziły wodę w okolicznych studniach. Taki teren pod zabudowę dostał ojciec 5 dzieci  Abaj Ażgaliew.   Inni nie mają lepiej – choć od składu chemikaliów dzieli ich jakaś tam  odległość przez środek działek przechodzi stara droga asfaltowa, wąwóz zamieniający się wiosną w bystry strumyk, mieszczą się na nich zwały gruzów i śmieci  itp. nie  mówiąc o braku dróg, wodociągu, gazu, elektryczności i komunikacji oraz nadziei, że kiedykolwiek tu będą.  Podłoże budowlane to często głębokie błota lub lita skała. Szczęśliwi posiadacze   tych włości płacą podatki od przydzielonej im ziemi, ale przeraża ich perspektywa  budowy czegokolwiek i życia w tych warunkach. Liczą na zmianę lokalizacji lub zapewnienie im jakieś infrastruktury w nieokreślonej przyszłości.Walery Małchow  z 10 dziećmi i żoną żył w komunalnym bloku na 39 m kw.,  więc był zmuszony do budowy domu, a innego miejsca mu nie przydzielono.  Za 70 tys.  wykopał i uruchomił  studnię (z tą skażoną  wodą), a kocioł do ogrzewania wykonali koledzy. Przez zimę musiał jednak sam  narąbać wagon drzewa, aby dom ogrzać. Elektryczności dotąd nie podłączono, a ściślej, kazano mu kupić i zainstalować kable doprowadzające prąd z  podstacji, inaczej nie dadzą pozwolenia. Kupił ich połowę, na resztę na razie go nie stać….

Komentarze