Przejdź do głównej zawartości

Bo żywi ludzie to jest kłopot dziki a my, Rosjanie, my lubim pomniki



Pomniki i symbole jako temat znowu pojawiają się w czołówkach serwisów rządowych Rosji. Mało kto poza historykami pamięta w Polsce o pokoju w San Stefano zawartym po wojnie rosyjsko-tureckiej 1877-1878. Wojna ta przyspieszyła rozpad imperium otomańskiego i powstanie takich państw jak Serbia, Bułgaria,  utworzenie Królestwa Rumunii, Czarnogóra. Jednym z warunków reparacji wojennych było postawienie przez Turcję w Stambule monumentu upamiętniającego śmierć poległych w wojnie 15 tys. żołnierzy rosyjskich. Pomnik zbudowano, ponieważ  jednak kłuł w oczy Turków, przypominając im o klęsce imperium, więc  w 1914 r. go zburzyli. Jednak w 2012 r. Rosja i Turcja postanowiły skorygować wzajemne  postrzeganie historii i uzgodniono kompromis: Turcy mieli odbudować  monument z 1878 r.  a Rosjanie postawić w 5 lokalizacjach pomniki upamiętniające śmierć jeńców tureckich podczas I Wojny Światowej w obozach rosyjskich. Całe przedsięwzięcie stanęło pod znakiem zapytania, gdyż Turcy pod koniec 2015 r. strącili samolot rosyjski i oba kraje zerwały stosunki gospodarcze oraz zaczęły traktować się wrogo. Żeby nie było zbyt prosto,  wojskowa komisja turecka jednak  zatwierdziła poprzednią umowę, a i Rosjanie się od niej nie odżegnują.  Teraz decyzja zależy od tureckiego parlamentu.  Ciekawe, jak  pogodzą  budowę tych pomników ze sprzecznymi interesami politycznymi i otwartymi deklaracjami o wzajemnej wrogości.

Zupełnie inaczej sprawa wygląda w odniesieniu do Polski.  Aby  skończyć spór o rolę Armii Czerwonej w  wyzwoleniu (jak chcą jedni) czy zniewoleniu (jak to widzą drudzy)  Polski, IPN postanowił zachować i restaurować pomniki na cmentarzach oraz  mogiły żołnierzy z II światówki, ale też zatwierdzono zmianę nazw ulic i placów upamiętniających działaczy komunistycznych i radzieckich. Ustawa na razie nie dotyczy tablic i monumentów, choć wiele osób traktuje je jako symbol radzieckiej okupacji i  chce usunąć.  Doliczyli się  Rosjanie tych artefaktów   kwalifikujących się z tego punktu widzenia do likwidacji prawie 500. Oburzenie Rosji wyraziła rzecznik MSZ Rosji Maria Zacharowa. Dowiedzieliśmy się, że celem wojsk radzieckich była wyłącznie  ochrona polskości i 600 tys. żołnierzy radzieckich oddało życie w walce  głównie z myślą o uratowaniu nas przed Niemcami. Jest to prawda, ale oczywiście częściowa, bo bez wsparcia Zachodu wynik wojny był niepewny, żaden Rosjanin  nie ruszył palcem w 1939 r.,  odwrotnie -- aż do czerwca 1941 współpracowali z Hitlerem w prześladowaniu Polaków. Liczba  zamordowanych i wywiezionych w głąb Rosji Polaków przekracza milion, a prawo "o paszportyzacji"  stanowiło  2 lata więzienia dla osób nie chcących zrzec się polskiego obywatelstwa. Poza tym pani Zacharowa przyrównała piękno tych socrealistycznych, najczęściej topornych i sztampowych,  dzieł do wartości artystycznej i kulturowej zabytków Palmiry, a Polskę -- do barbarzyńców niszczących artystyczny dorobek ludzkości.


Jeszcze gorzej jest na Ukrainie. Ukochany wróg Rosji (poświęcają mu najwięcej uwagi w mediach) -- Michaił  Saakaszwili -- według Rosjan,  osobiście nadzoruje znoszenie pomników: Lenina, Marksa, Dzierżyńskiego, Szczorsa, Kirowa, Frunze, Lazo, Czapajewa i wielu wielu innych, a nawet, o zgrozo, usuwa tablice upamiętniające czyny podjęte z okazji rocznic, np. stulecia urodzin Lenina. A swoją drogą, czy oni na tej Ukrainie nie przesadzili z liczbą uczczonych monumentami bolszewików?
 

Komentarze