Wydaje się, że w
końcu, idea CzWK Wagnera (prywatnej armii czyli najemników) w
Rosji nadal żyje, choć sami Wagnerowcy stopniowo odchodzą w przeszłość. Redakcja Sobiesiednika wysłuchała audycji na
kanale tv Dożd’ na temat nowej CzWK „Patriot” i popytała (oczywiście anonimowo)
jej żołnierzy, ekspertów i przedstawicieli stowarzyszeń oficerskich o nowych najemników.
Z tych relacji wynika, że wiele się zmieniło. "Żołnierze fortuny" (sołdaty
udaczi) jak ich reklamowano lub „nieudacznicy”, jak widzieli siebie sami, z armii Wagnera stopniowo znikają w niebycie. Po
paru akcjach w Syrii zostali skompromitowani, no i zrobiło się o nich za
głośno w mediach. Walczyli w 2014 r. w Donbasie ideowo, po czym pospiesznie przerzucono
ich w 2015 r. do Syrii, gdzie już za pieniądze oczyszczali domy z bojowników. Do Wagnerowców przyjmowano ochotników – byle umieli
przebiec 3 km i jako tako strzelać, przymykano oczy na długi i kłopoty z prawem.
Płacono im 150 -200 tys. rubli (10-15 tys. zł) miesięcznie oraz dodatkowo 3 tys.
za dobę w walce. Ustawa mająca
zalegalizować najemników została przez dumę odrzucona. Zmieniono formułę armii najemnej.
Formacja umownie określana jako Patriot składa się z kilku odrębnych armii
liczących w sumie co najmniej kilka tysięcy ludzi i jest o wiele bardziej elitarna.
Przyjmuje specjalistów i tylko niewielu byłych Wagnerowców ma szansę do niej się
dostać. Zwiększono wymagania wojskowe, w tym intelektualne – znajomość języków,
informatyka i praca z komputerami i nową technologią itp. Podwójnie wzrosły stawki
(do pół mln rubli miesięcznie i do 5 mln rodzinie w razie śmierci, bezpłatne
leczenie). Nowi najemnicy rosyjscy pojawili się w Gabonie i Republice
Środkowoafrykańskiej, mówi się, że to oni stali za zabójstwem moskiewskich
dziennikarzy w Afryce. Żołnierzom najemnym po wyjeździe z Rosji zabierane są
dokumenty, zostają zaopatrzeni w nieśmiertelniki. Oficjalnie werbowani są
przez prywatne firmy do ochrony obiektów i roli doradców wojskowych, przy czym
akcje werbunkowe nie są nagłaśniane. Rosja ich wykorzystuje, ale się do nich
jako swojego wojska nie
przyznaje. O tym, że nie zamierza tego
robić świadczy sprawa Władimira Niejełowa. Jest to 28-letni absolwent wydziału
stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Pedagogicznego w Petersburgu, zajmujący
się tematyką wojskowości, a ściślej – najemników. Napisał szereg książek na ten
temat i lobbował za ustawą legalizującą
ich istnienie. Wygłosił parę wykładów dla organizacji pozarządowych za granicą –
w Sztokholmie i Wiedniu. Pod koniec października br. aresztowano go pod zarzutem
zdrady państwa i przewieziono do Moskwy.
Komentarze
Prześlij komentarz