Przy odsłonięciu tablicy ku czci Mannerheima przemawiał
reprezentant Kremla Iwanow i minister kultury – Miedinski. Nacisk położono na pierwsze 31 lat życia kawalergarda:
udział w wojnie japońskiej, rany odniesione wówczas w boju i zdobycie krzyża św.
Jerzego, zakończoną sukcesem akcję szpiegowską w Chinach oraz zwycięską bitwę w
pierwszej wojnie światowej z wrogami
Rosji. Zgorszony masową dezercją marszałek zrezygnował z dowodzenia w 1918 r. oficjalnie przechodząc na emeryturę. Zgodnie z
obecnym stanowiskiem rządu, Rosja winna jest pamięć swoim bohaterom i obrońcom, rannym i poległym w jej
obronie w czasie pierwszej wojny światowej, niezależnie od tego, czy potem wspierali bolszewików, czy z nimi
walczyli. 19 września 1944 r. marszałek osobiście zawarł pokój z ZSRR przeciw Niemcom. Miedynski swoje wywody podsumował -- „nie trzeba być świętszym od papieża i
większym komunistą i patriotą od samego Stalina, który Mannerheima nie tylko
nie potępiał, ale cenił i wspierał”. „Marszałkowie
nie wyjeżdżają na lotnisko powitać kaprali”
przytoczył słowa Mannerheima. I rzeczywiście znając osobowość
marszałka trudno uwierzyć w głębszy sojusz Finów dowodzonych przez Mannerheima
z wodzem Trzeciej Rzeszy, którym głęboko pogardzał.
Tyle strona rządowa. Na portalu Fontanki pojawiły się z kolei masowo zdjęcia Mannerheima rozmawiającego z Hitlerem, przypomniano, że fuhrer pozdrawiał „fińskich przyjaciół”, dostarczał im broń. Nie zabrakło wypowiedzi typu „tablicę faszyście zafundowali skorumpowani urzędnicy. Oni nazwali oblanie jej farbą wandalizmem, gdy rosyjski naród uważa to za bohaterstwo”. Według niektórych czytelników tego portalu Mannerheima dlatego władze cenią, iż zmieniał strony konfliktu. Gdy Rosja była silna służył jej, gdy słaba – zbuntowanej prowincji. Prorokowali, że obecne władze też ulokowały majątki za granicą i gdy Rosja osłabnie będą się nimi cieszyć w innych krajach. Taki Kadyrow pierwszy będzie za niepodległością Czeczenii! Wyciągnięto też zdjęcia dzieci umierających podczas blokady Leningradu, obarczając Mannerheita odpowiedzialnością za blokadę i aktywny w niej udział. Medinskiemu wypomniano brak patriotyzmu: podczas zajęcia Krymu i walk z Ukrainą zamiast wspierać walczących otwierał wystawę jakichś malarzy „w kraju NATO” (nota bene, ostatnio też był w Polsce). I tak spór Kremla z Petersburgiem z powodu kolejnej rocznicy trwa i pewnie długo potrwa nadal, bo dotyczy odmiennych pryncypiów i pamięci historycznej.
Ciekawe, że w dyskusji rosyjskiej zniknęła sprawa terroru wobec fińskich bolszewików, czyli wojny domowej 1918 r., nie wspomina się też o pakcie Ribbentrop-Mołotow i jego konsekwencji --„wojnie zimowej”, a następnie o bombardowaniach przez Rosjan Helsinek w czasie "wojny kontynuacyjnej". Część dyskutantów z Fontanki nadal uważa Finlandię za prowincję rosyjską.
Jeżeli Mannerheim był, jak twierdzą, przeciętnym, czy kiepskim dowódcą to czemu w wojnie zimowej poległo ponad 200 tys. Rosjan, a tylko 25 tys. Finów? Tego tematu obie strony nie podejmują, choć z różnych powodów: rządowi nie w smak, że 200 tys. ich „niezwyciężonych”, genialnie dowodzonych żołnierzy pokonała garstka Finów, opozycji nie pasuje pakt Rosji z Hitlerem i jego faszystami, a także inteligencja fińskiego dowództwa, choć kształconego w Rosji, ale – carskiej, a więc złej. Inaczej jeszcze stosunek do Mannerheita wygląda w Finlandii i Polsce -- na Czerniakowie i u... p. Nieznalskiej.
. CDN
Tyle strona rządowa. Na portalu Fontanki pojawiły się z kolei masowo zdjęcia Mannerheima rozmawiającego z Hitlerem, przypomniano, że fuhrer pozdrawiał „fińskich przyjaciół”, dostarczał im broń. Nie zabrakło wypowiedzi typu „tablicę faszyście zafundowali skorumpowani urzędnicy. Oni nazwali oblanie jej farbą wandalizmem, gdy rosyjski naród uważa to za bohaterstwo”. Według niektórych czytelników tego portalu Mannerheima dlatego władze cenią, iż zmieniał strony konfliktu. Gdy Rosja była silna służył jej, gdy słaba – zbuntowanej prowincji. Prorokowali, że obecne władze też ulokowały majątki za granicą i gdy Rosja osłabnie będą się nimi cieszyć w innych krajach. Taki Kadyrow pierwszy będzie za niepodległością Czeczenii! Wyciągnięto też zdjęcia dzieci umierających podczas blokady Leningradu, obarczając Mannerheita odpowiedzialnością za blokadę i aktywny w niej udział. Medinskiemu wypomniano brak patriotyzmu: podczas zajęcia Krymu i walk z Ukrainą zamiast wspierać walczących otwierał wystawę jakichś malarzy „w kraju NATO” (nota bene, ostatnio też był w Polsce). I tak spór Kremla z Petersburgiem z powodu kolejnej rocznicy trwa i pewnie długo potrwa nadal, bo dotyczy odmiennych pryncypiów i pamięci historycznej.
Ciekawe, że w dyskusji rosyjskiej zniknęła sprawa terroru wobec fińskich bolszewików, czyli wojny domowej 1918 r., nie wspomina się też o pakcie Ribbentrop-Mołotow i jego konsekwencji --„wojnie zimowej”, a następnie o bombardowaniach przez Rosjan Helsinek w czasie "wojny kontynuacyjnej". Część dyskutantów z Fontanki nadal uważa Finlandię za prowincję rosyjską.
Jeżeli Mannerheim był, jak twierdzą, przeciętnym, czy kiepskim dowódcą to czemu w wojnie zimowej poległo ponad 200 tys. Rosjan, a tylko 25 tys. Finów? Tego tematu obie strony nie podejmują, choć z różnych powodów: rządowi nie w smak, że 200 tys. ich „niezwyciężonych”, genialnie dowodzonych żołnierzy pokonała garstka Finów, opozycji nie pasuje pakt Rosji z Hitlerem i jego faszystami, a także inteligencja fińskiego dowództwa, choć kształconego w Rosji, ale – carskiej, a więc złej. Inaczej jeszcze stosunek do Mannerheita wygląda w Finlandii i Polsce -- na Czerniakowie i u... p. Nieznalskiej.
Komentarze
Prześlij komentarz